Poranna przecena europejskich walut wiązana jest z publikacją indeksu zaufania niemieckich konsumentów (spadek do 4,9 pkt. z 5,9 pkt.) oraz indeksu zaufania francuskich przedsiębiorców (spadek do 102 pkt. z 106 pkt.). Jednak trudno traktować te, historycznie mało znaczące raporty, jako faktyczny powód do tak gwałtownych zmian. Znacznie bardziej wiarygodną przesłanką do wyprzedaży europejskich walut wydają się obawy wywołane opinią banku Morgan Stanley, że rynek niedźwiedzia w Europie będzie trwał przez następne 6 do 12 miesięcy, a w wersji pesymistycznej będzie towarzyszyła mu stagflacja.
Najprawdopodobniej jednak poranne gwałtowne zmiany, nie mają jednego źródła, ale kilka. Jest to raczej kompilacja powyższych czynników, wsparta przez realizację zleceń stop loss dla krótkich dolarowych pozycji, zintensyfikowana powrotem do gry świętujących w poniedziałek graczy z Londynu.
Poranne umocnienie dolara "ustawia" rynkowe nastroje. Przynajmniej do godziny 16-tej, gdy zostaną opublikowane dane z USA, stanowiące potencjalny impuls dla dalszych zmian. Wówczas inwestorzy poznają kwietniowe dane o sprzedaży nowych domów (prognoza: -1,1 proc.) oraz majowy indeks zaufania amerykańskich konsumentów, który przygotowuje Conference Board (prognoza: 61 pkt.). Lepsze od prognoz dane wzmocnią poranny impuls, prowadząc do dalszego umocnienia dolara. Gorsze go zanegują.
Dzisiejsze osłabienie europejskich walut do dolara, jakkolwiek ma duży wpływ na krótkoterminową sytuację techniczną, to w nieco dłuższym horyzoncie czasowym, może zmieniać układ sił tylko na wykresie GBP/USD.
Para ta wybiła się dołem z trzydniowej stabilizacji w przedziale 1,9769-1,9834 dolara. Stanowi to zapowiedź testu poziomu 1,97 dolara. Zamkniecie dnia blisko tego poziomu będzie prowadziło do utworzenia podażowego układu świec na wykresie dziennym, który dodatkowo wzmacnia znajdująca się na 1,9880 półroczna linia bessy. To natomiast stanowi zapowiedź spadku ku 1,9450 dolara, czyli najbliższemu średnioterminowemu wsparciu.