Wynik sesji na głównych rynkach akcji Europy jest składową rozbieżnego kierunku w którym poszły wyceny poszczególnych branż. Nadal bardzo słabo wypada sektor bankowy. Zapowiedzi niektórych analityków, że straty banków z tytułu zaangażowania w instrumenty powiązane z segmentem subprime w USA zostały już wykazane i zdyskontowane, okazują się być chybione. W Ameryce dalsze odpisy zapowiada Lehman Brothers. W Europie ukazały się informacje, że przed podobnym problemem stać będzie UBS. Inwestorzy przestraszyli się, że jego wyniki finansowe za drugi kwartał będą obciążone stratami z tytułu przeszacowań aktywów w wysokości kilku miliardów franków szwajcarskich. Po południu stracił ponad 4% kapitalizacji.
Inwestorzy, zmniejszając zaangażowanie w akcje banków, koncentrują się na segmentach uważanych za bardziej odporne na bessę. Z jednej strony spółek surowcowych, z drugiej zaś, spółek użyteczności publicznej. Wzrosty odnotowują koncerny takie jak E.ON, czy Gaz de France czy RWE. Tak jak można się tego spodziewać drożeją spółki naftowe takie jak British Pertroleum czy Total. W ślad za nastrojami podążają rekomendacje banków inwestycyjnych. Dziś Merill Lynch dopomógł w ten sposób akcjom francuskiego Suez.
Wzrost cen ropy jest z kolei niekorzystny dla linii lotniczych, producentów opon czy samochodów. Te branże dzisiaj traciły. Peugeot i Renault były notowane po południu o 1,5% poniżej zamknięcia z piątku. Trochę lepiej wypadału notowania akcji Volkswagena. W tym przypadku wzrosty miały w tle informację o planowanej redukcji kosztów produkcji niektórych modeli.
Poszczególne wiadomości, które ujawniały agencje, zdawały się mieć wpływ wtórny wobec oczekiwań korekty piątkowych spadków. Dostarczały podstaw do lokalnych impulsów na wykresach indeksów, z ograniczonym wpływem na ostateczny wynik sesji. Lehhman Brothers mocno obniżył ocenę europejskich akcji. Analitycy przeskoczyli neutralny element skali ( "tak jak rynek") od razu rekomendując "niedoważaj". Sumując to z dramatyczną przeceną na rynkach w USA, można się było spodziewać pogłębienia spadków w Europie. Nic takiego się nie stało.
Szeroki rynek skutecznie bronił się przed dynamiczną kontynuacją trendu spadkowego. Trochę pomogły dane z Niemiec. W kwietniu eksport drugiej gospodarki Eurolandu wzrósł o 1,2% względem marca. W poprzednim miesiącu odnotowano regres o 0,8%. Wzrosła również nadwyżka w bilansie handlowym. Mimo drogiego euro Niemcy nadal mogą być uważane za lokomotywę gospodarki Eurolandu.