Przed tygodniem szef Fed Ben Bernanke, dość niespodziewanie oświadczył, że osłabienie dolara przyczyniło się, do niepożądanego wzrostu cen w imporcie, a co się z tym wiążę wpłynęło na wzrost inflacji w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie dodał, że Fed wspólnie z Departamentem Skarbu dokładnie monitoruje sytuację na rynku walutowym. Rynek odebrał to jako wyraz silnego zaniepokojenia słabym dolarem, traktując słowa Bernanke jako słowną interwencję. W efekcie kurs EUR/USD spadł w ciągu godziny z poziomu 1,56 do 1,5410 dolara.
Ta interwencja walutowa mogłaby być wstępem do silniejszego spadku EUR/USD, jednak przeszkodził w tym Jean-Claude Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego. Na czwartkowej konferencji prasowej po posiedzeniu banku (stopy wówczas nie zostały zmienione) oświadczył, że należy się liczyć z podwyżką stóp procentowych i nie wykluczył, że nastąpi ona na lipcowym posiedzeniu. Reakcja rynku była natychmiastowa. Kurs EUR/USD wzrósł w czwartek z dziennego minimum na 1,5365 do 1,5580 dolara pod koniec dnia.
Dzień później tendencję wzrostowa dodatkowo wzmocniły słabe dane z amerykańskiego rynku pracy. Wzrost stopy bezrobocia w maju z 5 do 5,5 proc. przestraszył inwestorów, gdyż postawił pod dużym znakiem zapytania zdecydowanie odbicie gospodarki USA w II połowie roku.
Wczoraj, gdy już wydawało się, że sytuacja na rynku walutowym jest jasna, a kurs EUR/USD kieruje się ku rekordowemu poziomowi 1,6015 dolara, bowiem kierunek zmian wyznaczają oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych w strefie euro oraz problemy amerykańskiej gospodarki, nastąpiła kolejna fala słownych interwencji.
Szef Europejskiego Banku Centralnego, widząc jak silny wpływ miały jego słowa na forex, zmiękczył swoje stanowisko oświadczając, że jakkolwiek podwyżka stóp procentowych w strefie euro jest możliwa, to nie ma pewności, że będzie ona miała miejsce na lipcowym posiedzeniu.