Przyczyny są oczywiste - słaby dolar oraz wysokie (mimo ostatnich korekt) ceny surowców. W wielu innych gospodarkach oznaczałoby to impuls inflacyjny, z którym trzeba byłoby walczyć przez wiele kwartałów, jeśli jednak chodzi o USA, inwestorzy są w miarę spokojni. Trudno jest bowiem wykazać wyraźny statystyczny związek pomiędzy cenami importu a inflacją bazową. Wytłumaczeniem jest stopień konkurencyjności amerykańskiego rynku, który na wielu sprzedawcach detalicznych wymusza utrzymywanie stałych cen dolarowych. I rzeczywiście, sam CPI jest już dużo niższy - nawet jeśli spełnią się oczekiwania rynku będzie to 5,1% r/r, zaś inflacja bazowa to już tylko 2,4% r/r - od niemal pięciu lat w przedziale 2-3%.
Dziś również poznamy wstępne szacunki PKB za drugi kwartał w strefie euro. Rynek oczekiwał, iż po wzroście o 0,7% q/q w pierwszym kwartale, produkt krajowy obniży się o 0,2% q/q w drugim. Zarówno wysoki wzrost z pierwszego kwartału, jak i spadek w drugim kwartale to wpływ pewnej anomalii w danych niemieckich, gdzie w pierwszych trzech miesiącach mieliśmy aż 1,5% wzrostu, co niejako zostało skorygowane spadkiem o 0,5% q/q (dane zostały już podane, spadek był mniejszy niż oczekiwane -0,8% q/q).
Ponadto w tym tygodniu podane będą jeszcze lipcowe dane o inflacji w strefie euro (godzina 11.00, rynek oczekuje -0,1% m/m i 4,1% r/r; dane z Niemiec ponownie okazały się wyższe niż oczekiwano), dane o nowych zarejestrowaniach bezrobotnych (godz. 14.30 - przypomnijmy, iż dane od dwóch tygodni utrzymują się na niebezpiecznie wysokim poziomie ok.. 450 tys.), indeks aktywności w rejonie Nowego Jorku (jutro, godz. 14.30, konsensus -5pkt.), dane o amerykańskiej produkcji przemysłowej za lipiec (jutro, godz. 15.15, oczekiwany brak zmian w relacji miesięcznej) i wreszcie wstępny indeks nastrojów konsumenckich publikowany przez Uniwersytet w Michigan (jutro, godz. 16.00, konsensus to 62 pkt., czyli lekki wzrost w relacji do lipca).
Waluty - Funt najsłabszy od niemal 2 lat
"Bohaterem" wczorajszego dnia na rynku walutowym był niewątpliwie brytyjski funt. Para GBPUSD zaliczyła aż 2% spadek z poziomu 1,9030 do 1,8620. Wszystko za sprawą korekty prognoz i komentarza prezesa Banku Anglii, Mervyna Kinga. Bank przewiduje, iż wzrost gospodarczy spowolni niemal do zera, zaś inflacja okresowo wzrośnie nawet powyżej 5%. Prezes Banku stwierdził, iż "mimo letniej pory w sferze ekonomii czuć zimne powietrze". Jego zdaniem po długim okresie prosperity, brytyjską gospodarkę czeka mocne dostosowanie, którego nie da się uniknąć. Dostosowanie będące kombinacją spowolnienia gospodarczego oraz wyższej inflacji. Pisaliśmy już o tym, iż przełamanie wcześniejszej konsolidacji, która trwała od grudnia 2007 roku. Mogłoby oznaczać zejście pary GBPUSD nawet w okolice 1,70 - 1,75. Teraz sygnał techniczny potwierdzony został przez dodatkowy sygnał o charakterze fundamentalnym. Spadki na tej parze niejako "ustawiły" dzień na EURUSD. Euro próbowało rano odrabiać straty i para wzrosła nawet do poziomu 1,4970, ale w reakcji na osłabienie funta i tutaj mieliśmy spadki, które dość szybko doprowadziły notowania w okolice 1,4850. Warto odnotować również fakt, iż euro nie wykorzystało w wyraźny sposób odreagowania na rynku ropy po danych o zapasach.