Z. Flejsner: Komentarz europejski

Europejczycy mogli mieć nadzieję, że dane makro pozwolą jasno wyznaczyć kierunek w którym będą podążać indeksy. Nie wyjaśniły. Lokalne publikacje zawiodły pokładane w nich oczekiwania. Były zbyt bliskie prognoz analityków. Mimo tego indeksom powiodła się obrona wsparć. Pomoc dla popytu nadeszła zza Atlantyku.

Aktualizacja: 26.02.2017 15:34 Publikacja: 14.08.2008 19:22

Eurostat - unijny odpowiednik polskiego GUS-u, opublikował dane o dynamice PKB. W strefie euro spadł w drugim kwartale o 0,2% w porównaniu do pierwszego. W całej Unii skurczył się o 0,1%. W relacji rocznej odnotowuje się wzrost odpowiednio o 1,5% i 1,7%. W poprzednim kwartale te same wskaźniki roczne wykazywały wzrosty o 2,1% i 2,3%. Najnowsze jednoznacznie wskazują na spowolnienie gospodarcze. Trzy największe gospodarki strefy euro: Niemcy, Francja i Włochy - odnotowały kwartalny spadek PKB. Poza Strefą spadki zanotowały Estonia i Łotwa. Wyniki zbiorcze - zestawienia dynamiki PKB w całej Unii okazały się bardzo bliskie przewidywań analityków. Co wcale nie znaczy, że są optymistyczne. To pierwszy spadek odkąd wprowadzono wspólną walutę. Rynek akcji zignorował tą publikację. Takie osłabienie było już w cenach. Istniała obawa, że mogło być gorzej. Drugi kwartał był okresem rekordowych cen ropy i maksymalnego kursu euro względem dolara. Obecnie - obydwa trendy mają szansę ulec zmianie. To daje siłę popytowi.

Równolegle opublikowano dane o lipcowej inflacji w strefie euro. To badanie ukazało spadek indeksu cen HICP o 0,2% miesięcznie - utrzymując się na poziomie 4% rocznie. Z wyłączeniem cen żywności i paliw (inflacja HICP core) ceny wzrosły o 1,7% rocznie, co było trochę niższe od średniej prognoz analityków. Ta informacja miałaby szansę zostać zinterpretowana pozytywnie gdyby nie odwrotne oddziaływanie nie najlepszych odczytów o dynamice PKB. Z kolei w opublikowanym przez EBC comiesięcznym biuletynie Bank po raz kolejny podkreślił konieczność koncentrowania się w średnim terminie na kotwiczeniu oczekiwań inflacyjnych. Wypowiedź zmniejszyła oddziaływanie zestawienia słabszego wzrostu PKB z zatrzymaniem wzrostu inflacji - co mogłoby osłabić euro. Notowania wspólnej waluty pozostawały prawie nie zmienione.

W pierwszej fazie sesji na parkietach europejskich dyskontowano bardziej pozytywne zakończenie handlu w USA poprzedniego dnia - niż się obawiano pod koniec sesji w Europie. Nastroje wspierały wyniki oraz komunikaty z branży stalowej: ThyssenKrupp i Salzgitter opublikowały zadowalające raporty finansowe i podniosły prognozy na cały rok. Te informacje ożywiły nadzieję na podtrzymanie globalnego popytu ze strony krajów rozwijających się - to one są bowiem odpowiedzialne na dobre wyniki niektórych koncernów globalnych. Indeksy paneuropejskie były podtrzymywane przez sektor wydobywczo-przetwórczy.

Większość publikacji nie sprzyjała popytowi. Analitycy Citigroup obniżyli rekomendację dla akcji BMW na "sprzedaj". Tu powód jest zbieżny z przyczyną wysokich zysków stalowni - ceny stali. Z kolei analityk Morgan Stanley obniżył (do "tak jak rynek") rekomendację dla francuskiego potentata kosmetycznego - firmy L?Oreal, co przyczyniło się do przecenienia jej walorów o ponad 3%. Niemiecki koncern RWE poinformował o spadku zysków netto o ponad połowę. Merill Lynch obniżył rekomendację dla Credit Suisse - ostrzegając przed możliwością dalszych odpisów. Mimo nie najlepszego otoczenia rynkowego indeksy trzymały się na plusach. Wsparcia na wykresach indeksów pandeuropejskich na poziomie linii trendu wzrostowego ostatnich tygodni okazały się wystarczające by rynek nie ulegał defetyzmowi.

Sytuację zmieniły dane z USA. Indeks cen konsumpcyjnych wzrósł w czerwcu o 0,8%. Osiągając roczny poziom 5,6%. To natychmiast przeceniło giełdy w Europie i skutkowało niskim otwarciem indeksów w USA. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, co przy braku pozytywnych informacji groziło znacznym pogorszeniem nastrojów globalnych. W Stanach ukazały się również dane z rynku nieruchomości , które prezentowały obraz potwierdzający czarne scenariusze : kolejny spadek ilości sprzedanych domów na rynku wtórnym i spadek cen transakcyjnych. Rozwój sytuacji groził potwierdzeniem przełamania wsparcia na indeksach paneuropejskich. Tu jednak przyszła "kawaleria na białych koniach" - czyli regulatorzy rynku USA. Dwie instytucje które zapewniają świeży dopływ kapitału na amerykański rynek nieruchomości: Fannie Mae i Freddie Mac - otrzymały kolejny prezent, możliwość łatwiejszego refinansowania pożyczek o wyższej wartości. Akcje sektora finansowego zareagowały rajdem, który wyciągnął z minusów zarówno amerykańskie indeksy jak i te w Europie.

Ostatecznie indeksy grupujące największe spółki na naszym kontynencie obroniły poziomy wsparcia linii trendu wzrostowego. Czynnik, który doprowadził do ich testowania w trakcie sesji (dane z USA) został przezwyciężony u źródła - czyli za Oceanem. Odcinając wpływ czynników amerykańskich, można pokusić się o tezę o istnieniu woli obrony (krótkoterminowego) trendu wzrostowego w Europie. Dane z naszego kontynentu trudno uznać za optymistyczne, a mimo to indeksy utrzymywały się powyżej linii wsparcia przez większą część sesji i powróciły ponad nią z ceną zamknięcia. O ile notowania ropy utrzymają się poniżej 120 dolarów za baryłkę, a euro poniżej 1,50 dolara to, nawet przy neutralnym zachowaniu Amerykanów, Europa powinna próbować kontynuacji wzrostów. Jak zwykle czynnikiem, który w krótkim terminie może najbardziej przyczynić się do zmiany tego scenariusza jest wyraźnie pogorszenie nastrojów w USA. To oddziaływanie pozostaje takie jak zwykle.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów