Wzrosty jednak wydają się by nieuzasadnione. Indeksy amerykańskie wybiły się bowiem z formacji klina wzrostowego, a fundamenty wciąż pozostają słabe. Na przebieg dzisiejszych notowań będą miały zapewne wpływ dane makro z USA - liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych, indeks wskaźników wyprzedzających koniunkturę oraz raport banku Filadelfii dotyczący kondycji gospodarczej w Stanach Pensylwania, New Jersey oraz Delaware.
O tym, że na bardziej długotrwałe wzrosty na giełdzie w czasie osłabienia gospodarczego nie można liczyć przekonały inwestorów dzisiejsze sesje azjatyckie. Bohater wczorajszych notowań Shnaghai Composite Index stracił dziś 3%, japoński Nikkei 225 zamknął się natomiast ze stratą 0,8%. Powodem spadków były jak zwykle obawy o przyszłość gospodarki światowej i rynków finansowych.
Również Europa po wczorajszych nieznacznych wzrostach, rozpoczęła dziś notowania od spadków. Główne indeksy europejskie tracą już ponad 1% w stosunku do wczorajszego zamknięcia. Zniżka, jak można się domyślić, jest spowodowana obawami inwestorów o spadek tempa wzrostu gospodarczego w krajach europejskich, a obawy te potęguje wzrost cen ropy naftowej, który niesie ze sobą zagrożenie nasilenia się inflacji oraz osłabienia konsumpcji. Obecnie cena baryłki wynosi 116,6 dolara.
WIG 20, podobnie jak europejskie indeksy wczoraj zamknął się na lekkim plusie, dzisiejszą sesję natomiast rozpoczął już na czerwono. Polska giełda w dużym stopniu podlega wpływowi nastrojów na światowych parkietach,na których jak wiadomo, panuje w ostatnim czasie nerwowa atmosfera. Cały czas przewidujemy możliwość powrotu indeksu polskich blue chipów w okolice minimum z połowy lipca.
Sporządziła: