Dzisiejsza słabość złotego wpisywała się w podobną słabość walut całego regionu. To bowiem negatywny sentyment do regionu, budowany na obawach, że kryzys kredytowy dotknie Europę Środkowo-Wschodnią, obecnie w dużej mierze prowokuje wyprzedaż.
Wspomniane obawy znalazły dziś dodatkowe potwierdzenie w obniżonych szacunkach tegorocznej dynamiki PKB na Węgrzech z 2,4 proc. do 1,8 proc. Węgierski rząd zdecydował się na korektę prognoz właśnie z uwagi na kryzys kredytowy.
Dla porównania polska gospodarka, według przedstawionych szacunków Ministerstwa Gospodarki, będzie w tym roku rozwijać się w tempie 5,5 proc. Różnica jest znacząca, tak samo jak różne są fundamenty polskiej i węgierskiej gospodarki. Problem w tym, że tej różnicy nie dostrzegają inwestorzy zagraniczni, którzy traktują Polskę "koszykowo". Dlatego do czasu aż nie poprawi się sentyment do całego regionu, złoty będzie pozostawał słaby.
Negatywnie na notowania złotego wpływał we wtorek również silny spadek kursu EUR/USD. Para ta przetestowała dziś nienotowany od marca 2007 roku poziom 1,3155 dolara. Jeszcze wczoraj wieczorem za euro trzeba było zapłacić 1,3330 dolara.
Tak zdecydowana przecena EUR/USD, która niemal automatycznie przekłada się na osłabienie złotego, to w dużej mierze efekt powrotu kapitałów do USA. A więc czynnik, który w dużym stopniu determinował zmiany na rynku walutowym w ostatnich miesiącach.