To cztery dni niepewności, a jak pokazał wczorajszy dzień, pojawiają się choćby wstrząsy w Japonii, które są jeszcze echem wydarzeń z 11 marca. Zresztą czynników niepewności jest więcej. Nie każdy ma ochotę dzielić się jajkiem, obawiając się o swoje oszczędności. Nie bez znaczenia jest także fakt, że o ile w piątek większość rynków jest zamknięta, o tyle już w poniedziałek rusza handel w USA. W związku z tym czwartkowe osłabienie można tłumaczyć właśnie czynnikami świątecznymi.

Czy tylko takie obowiązują i nic się złego z rynkiem nie dzieje? Na razie nie widać, by się miało coś dziać. Niewątpliwie to, że na początku sesji mieliśmy do czynienia ze zwyżką, oraz to, że w czasie tej zwyżki ceny kontraktów wyrównały poziom rekordu, a później zaczęły spadać, może kiedyś być uznane za pierwszą oznakę osłabienia, jeśli takowe miałoby się teraz pojawić. Problem w tym, że analizowanie wykresów ex post nie za bardzo pomaga. Takich sytuacji w trakcie trendu jest mnóstwo, a więc nie ma sposobu, by wyłuskać właśnie tę właściwą. To już udowodniono. Nie ma większych szans, by na dłuższą metę skutecznie określać dołki i szczyty trendów. Raz się uda, czasem dwa razy pod rząd, ale systematycznych skutecznych „określaczy” ekstremów nie ma.

Powyższa konstatacja powinna wybić z głowy próby łapania szczytów lub dołków. Pokusa jest jednak wielka, a i przekaz medialny robi swoje. Za guru uznaje się tego, komu udało się przepowiedzieć jakiś szczyt lub dołek. Zwykle jest to gwiazda jednego strzału lub osoba, która zaciekle walczy z trendem, by w końcu załapać się na trafne wskazanie i chodzić w glorii chwały tego, który od dawna wiedział. W tym kontekście zabawnie czasem wyglądają zestawienia opinii o tym, że gdy formował się szczyt, większość analityków widziała możliwość dalszej zwyżki. To jest śmieszne dla laika, ale każdy wie, że na dłuższą metę się wygrywa, trzymając się kierunku trendu.

Zatem nawet jeśli teraz formuje się szczyt, to przekonamy się o tym dopiero za jakiś czas, a tymczasem narażając się na „kpiny”, trzymajmy się tego, że trend jest wzrostowy. Nie złapiemy szczytu, ale będziemy tą mniejszością, która z pokorą podchodzi do rynku, czego państwu życzę.