Regularne notowania w USA zakończyły się przeceną. Przewodziły jej banki, a w szczególności te, które znaczną aktywność prowadzą w Europie. Europa jest teraz gorącym kartoflem, którego nie chce się mieć w portfelu. Spadek euro i umocnienie dolara wpływają na wyceny surowców, a te na wyceny spółek z nimi związanych. To m.in. dlatego jeszcze w czasie normalnej sesji Alcoa poddała się przecenie, choć wyniki publikowała dopiero po zakończeniu notowań. Wyniki, które okazały się pewnym rozczarowaniem. Na poziomie zysku spółka nie sprostała prognozom, ale na szczęście poziom przychodów były wyraźnie wyższy od oczekiwań, co sprawiło, że spółka straciła na wartości, ale tylko symbolicznie, bo 0,4 proc. Tego samego dnia wyniki publikował Novellus. Tu także pojawiło się rozczarowanie, ale kara była dotkliwsza, gdyż ceny spadały o ponad 5 proc.
Przecena w Stanach nie miała, przynajmniej wg serwisów, przyczyn lokalnych, ale kiepskie nastroje były związane z doniesieniami z Europy. Strach przed problemami Włoch powoli narasta, tak jak narastają ceny ubezpieczenia włoskiego długu. Rentowność 10-letnich obligacji Włoch jest najwyższa od początku XXI w. Wtedy, po załamaniu bańki internetowej zbliżyła się ona do 6 proc. Dziś wynosi ponad 5,75 proc., ale w połowie lat 90-tych wynosiła 13 proc. Tylko, że wtedy włoską walutą był lir, a nie euro. Wczorajszy skok rentowności włoskiego długu straszy, bo to trzecia największa gospodarka Europy i tu już nie ma komu dokonywać wsparcia. Za duży by upaść? Raczej za duży, by wesprzeć.
Zaczniemy notowania od spadu. Początek sesji będzie kiepski, ale później może przyjść uspokojenie. Rynki wykonały w krótkim czasie znaczącą zmianę. Powoli nadchodzi czas na korektę. Kontrakty będą bronić się przy ostatnim lokalnym dołku na 2715 pkt. Zejście niżej oznacza odnowienie nastawienia negatywnego.