Tym samym podważa założenie popytu, że w czwartek przed tygodniem doszło do poważnej zmiany na rynku. Wczorajsze popołudnie raczej potwierdza prezentowane tu sugestie, że ten strzał nie był początkiem nowej tendencji, ale pojedynczym wystrzałem euforii spowodowanym informacją o porozumieniu w sprawie wsparcia dla Grecji.
Teraz nie tylko ujawnił się krótkoterminowy charakter zakupów z czwartku i piątku, ale również dał o sobie znać inny czynnik, który nadal ciąży na rynkach. Mowa oczywiście o negocjacjach?między demokratami a republikanami w sprawie podniesienia limitu zadłużenia oraz sposobów ograniczenia nierównowagi finansów publicznych w USA. Jeszcze parę tygodni temu sprawa tych negocjacji uznawana była za temat głównie medialny.
Zakładano, sam to także czyniłem, że świadomość konsekwencji ewentualnego niepowodzenia rozmów jest wystarczającym straszakiem, by nie brać poważnie możliwości, że rzeczywiście do porozumienia nie dojdzie. Każdy ma świadomość, że brak podniesienia limitu długu i brak programu ograniczenia deficytu to praktycznie dramat, który będzie narastał z każdy kolejnym dniem po 2 sierpnia. Sytuacja jest na tyle wyjątkowa, że dopiero teraz pojawiły się wątpliwości, jak faktycznie miałby wyglądać moment bankructwa, który uruchamiałby procedurę wypłaty z kontraktów CDS na dług amerykański.
Do tej pory transakcje na tym rynku zawierano z pewnym przymrużeniem oka, a teraz okazuje się, że nie ma jednoznacznych opinii w tej sprawie. Nie ma, bo do tej pory zakładano, że sam moment bankructwa USA jest sytuacją czysto hipotetyczną. Nadal zakłada się, że nic strasznego się nie wydarzy, ale sam fakt, że istnieje możliwość, że jednak problemy wystąpią, świadczy o tym, że uczestnicy rynków powoli zaczynają dostrzegać to, co do tej pory uważano za rzecz nierealną. Obecnie już nie każdy dzień jest ważny, ale każda godzina.