Opory są nam potrzebne, by szukać poziomów, których pokonanie będzie sygnalizować zatrzymanie spadków. Na razie nie ma możliwości ich wyznaczenia. Właściwie od poniedziałku z ubiegłego tygodnia mamy do czynienia z wodospadem. Spadek jest czasem przerywany, ale do tej pory nie pojawiła się żadna korekta, która w skali dziennej zasługiwałaby na takie miano. Pierwszym poziomem oporu, który w tej chwili?bierzemy pod uwagę, jest?luka z początku ubiegłego tygodnia.

Jakie wnioski można wyciągnąć z tego, co dzieje się już ponad tydzień? Nastawienie negatywne obowiązywało już wcześniej. Gdyby postąpić wbrew wskazaniom i dokonać jego zmiany przedwcześnie, to w najlepszym wypadku rynek spadałby bez naszego udziału. W trakcie spadku sygnalizowałem możliwość jego zatrzymania, ale okazało się, że poziom, który był potencjalnym dołkiem, zdołał zatrzymać rynek tylko na chwilę. Przecena jest kontynuowana. Czy dołkiem będzie wczorajsze minimum? Któreś kiedyś nim będzie. Być może będzie to minimum wczorajsze, a być może dołek, jaki ewentualnie pojawi się w przyszłości. Naszym zadaniem zawsze jest trzymanie się tego, co wskazuje sam rynek. Poszukiwanie możliwych scenariuszy służy tylko temu, by nie dać się zaskoczyć. Mimo to rynek czasem zadziwia. Tak jest właśnie tym razem. Takie sytuacje jak obecna są wyjątkowe w skali dekad. Gdy ktoś powie, że tego oczekiwał, to może mówić, ale skala i dynamika zmian wskazują, że nie oczekiwało tego wielu. Owszem, spadek cen był sygnalizowany (o czym świadczy wspomniane nastawienie) i ma swoje uzasadnienie. Niemniej styl i zasięg ruchu są wyjątkowe.

Na uwagę zasługuje obserwacja, że w trakcie tej kolejnej fali ucieczki od ryzyka notowania franka szwajcarskiego pozostawały stabilne. Także skala przeceny na naszym rynku była zdecydowanie większa niż na rynkach zachodnich. Czy rynek osiągnął fazę paniki? Myślę, że było blisko. Nie oznacza to, że ceny nie mogą już niżej spaść. Jest jednak szansa, że po takiej chwili paniki przyjdzie czas na oczekiwane odbicie. Czy się pokaże? Zobaczymy. My tylko reagujemy.