Wszystko jest teraz podporządkowane temu, co wyniknie z trwającego właśnie szczytu w Europie. Doniesienia są na razie mało konkretne. Podobno trwa walka, by proponowane regulacje nie odcisnęły piętna na londyńskim City. Nie dziwię się Brytyjczykom. To ich skarb, który sami pielęgnują i nie mają ochoty, by ktoś zbliżał do niego swoje regulacyjne łapska.
Rynki już tylko czekają. To, że jeszcze nie lecą na łeb na szyję oznacza, że jednak zakładają, że jakaś forma porozumienia zostanie zawarta. Kompromis będzie osiągnięty, ale niezależnie od tego, jaki on by nie był politycy samodzielnie nie są w stanie przekonać rynków. Porozumienie polityków i płynące z niego decyzje zacieśniające koordynację polityki gospodarczej w Europie to jeden z elementów, na którym rynkom zależy. Innym jest zapewnienie wsparcia ze strony pozostałych najważniejszych instytucji światowych, a w szczególności ECB i MFW. Jeśli po ewentualnie udanym szczycie zadeklarują one to wsparcie sytuacja na rynkach powinna się normować.
W Stanach zupełnie bez echa przeszła wczorajsza publikacja danych o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Oczywiście jest to raport cotygodniowy i trudno jest, by za każdym razem wywoływał on emocje, tym bardziej, że dotyczy tak krótkiego okresu. Niemniej spadek liczby wniosków do 380k powinien cieszyć. Z pewnością jest to publikacja zaliczana na grupy tych, które wskazują na poprawę stanu gospodarki amerykańskiej. Z optymizmem nie można przesadzać. Z punktu widzenia liczby wniosków to szczególny czas, gdyż wiele osób znajduje zatrudnienie w trakcie sezonu przedświątecznego. Niemniej warto pamiętać, że dane są pozbawione czynnika sezonowości, a więc tu wpływ mają nie tylko zbliżające się Święta.