Taka publikacja, znacząco przewyższająca rynkowe prognozy (4,4 proc. r/r), a także oddalająca nas od celu inflacyjnego banku centralnego (2,5 proc. +/- 1 proc.), może zmuszać do postawienia pytania o ewentualną podwyżkę stóp procentowych. Jeżeli jednak przyjrzymy się bliżej dzisiejszym danym, to widać, że za wzrost cen coraz bardziej odpowiada słabnący złoty (poprzez paliwa i towary importowane), tym samym zaostrzenie polityki monetarnej nie do końca byłoby właściwe. Po drugie członkowie RPP mają świadomość, iż pogarszająca się sytuacja w strefie euro, już za chwilę odbije się na naszej gospodarce (odczyt PKB za III kwartał był ostatnią tak dobrą informacją na dłuższy czas). A, zatem słabnąca dynamika wzrostu PKB powinna wpłynąć  na ograniczenie presji na dalszy wzrost cen.

Wnioski, jakie można postawić po dzisiejszych danych są następujące – oddala nam się perspektywa cięcia stóp procentowych w I połowie 2012 r. – chyba, że gospodarka mocno wyhamuje, a złoty się wyraźnie umocni (mało prawdopodobne, aby zaistniało jednocześnie).  Teoretycznie, zatem dzisiejsze dane nie mają żadnego wpływu na notowania złotego... ale pamiętajmy o jednej rzeczy. Tak wysoka inflacja, która zakładając dalsze osłabienie złotego w I kwartale 2012 r., a także wzrost cen urzędowych i akcyzy od stycznia, może być jeszcze wyższa, może stać się argumentem dla NBP do przeprowadzenia skoordynowanej interwencji na rynku złotego. I niewykluczone, że już w najbliższych dniach.

W kwestii doboru właściwego timingu, wydaje się, że warto rozważyć scenariusz w którym decydenci zaczynają działać po publikacji decyzji agencji S&P w kwestii ratingów dla krajów strefy euro. Prezes NBP, Marek Belka, wielokrotnie powtarzał przecież, że są to działania mające prowadzić do stabilizowania notowań złotego w momentach dużej niepewności...

Sporządził:

Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)