Z komentowaniem bieżących zmian cen jest o tyle problem, że na naszym rynku niewiele się dzieje. Niby ceny spadają, ale spoglądając na wykres trudno mówić o jakimś poważnym trendzie. Nadal ceny znajdują się nad dołkiem z końca listopada. Bardziej znaczące zmiany widać na innych rynkach. Euro traci do dolara, ale spory ruch pojawił się w ostatnich dniach na rynku złota.

Niektórzy nawet twierdzą, że to kapitulacja byków, i że zbliża się chwila na dogodne wejście na ten rynek. Swoją drogą, jeśli rynek złota, który jest postrzegany jako oaza spokoju na ciężkie czasy, silnie spada, to widocznie świat nie chyli się ku upadkowi, jak sugeruje część mediów. To oznaczałoby, że problemy Europy nie są odbierane równie drastycznie przez same rynki. Oczywiście, za spadkiem ceny złota stoi także umocnienie się dolara, ale to tylko jeden z czynników, bo zmiana wartości amerykańskiej waluty jest zdecydowanie mniejsza w porównaniu z tym, co dzieje się na złocie.

Wracając do naszego rynku w oczy rzuca się jego bierność w ostatnich dniach. Wczorajsze wahania zawierały się w przedziale wartości wyznaczonym dzień wcześniej. Można mieć nadzieję, że dziś wyrwiemy się z tego zakresu. W którą stronę? Teoretycznie przewagę w krótkim terminie ma podaż, ale to się szybko może zmienić. Poziom aktywności na ostatnich sesjach był niewielki, a więc i zmiany cen nie mają dużej wiarygodności. O ile spadek w tej chwili byłby zgodny z tym, co miało miejsce w ostatnim czasie, to ewentualna zwyżka musiałaby doprowadzić do pokonania przez wykres cen kontraktów poziomu 2240 pkt., by miała być uznana za ważną. Wtedy można byłoby uznać, że obniżka została wyhamowana.

Na nadzieję na wybicie i większy ruch cen pozwala napięty dziś kalendarz publikacji danych makro. Poznamy wstępne wartości wskaźników PMI w strefie euro oraz wartość europejskiej inflacji. Popołudniu pojawi się szereg danych w USA. W szczególności będzie to liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz dynamika produkcji przemysłowej. O ile dane ze strefy euro mogą nie mieć silnego przełożenia na wyceny akcji, to już mogą działać na ten rynek za pośrednictwem wyceny euro, która na te publikacje pewnie będzie reagować. Dane z USA wpływają na nasze ceny już w sposób bezpośredni.