Wczorajsza zmiana indeksów w USA była kosmetyczna. Indeks przemysłowy Dow Jones spadł o 0,02 proc., a indeks S&P500 zyskał 0,01 proc. Wartość Nasdaqa wzrosła o 0,25 proc. Te zmiany są za małe, by tłumaczyć je jakimiś wydarzeniami. Taka zmiana to przejaw braku przewodniego czynnika, który kieruje decyzjami uczestników rynku. Mogła nim być wczoraj wartość wskaźnika zaufania konsumentów, ale jak widać, nie była. Zapewne nie wynikało to z tego, że nie były to dane dobre i nie skłaniały do zakupów. Problem w tym, że obecnie nie ma chęci do jakichkolwiek zmian w portfelach. Stąd nawet tak dobra publikacja nie wpływa na wyceny.
Efekt jest taki, że nasze dzisiejsze notowania rozpoczną się prawdopodobnie blisko poziomu wczorajszego zamknięcia i pozostaną w tej okolicy przez cały dzień. Dziś nie ma w planie żadnych publikacji, które miałyby możliwość wywarcia wpływu na uczestników rynku w takim stopniu, by wygenerować wyraźny ruch cen. Oczywiście, zawsze może pojawić się taka wyraźna zmiana cen, ale w tych warunkach jest to po prostu mało prawdopodobne, a zatem nie ma co na to liczyć, ale najwyżej trzeba się z tym liczyć. Technicznie nadal obserwujemy rynek względem poziomu 2220 pkt. Cóż, pokonanie oporu w obecnej sytuacji nie byłoby sygnałem najwyższej próby, ale też nie można byłoby tego zupełnie ignorować.