Gdyby to odbywało się gdzie indziej, to pewnie fakt zamieszania w ostatniej godzinie nie byłoby taki ważny. Tym razem jest inaczej. Problem polega na tym, że zmiana serii zachodzi w ważnym momencie z punktu widzenia analizy technicznej. Wczoraj miało miejsce naruszenie oporu przez wykres indeksu WIG20 i wykres cen kontraktów serii czerwcowej. Seria marcowa, która jeszcze wczoraj miała znaczenie, a dziś już dla nas nie ma, nie wskazuje na pokonanie szczytu z 29 lutego. Jest to ważne, gdyż pokonanie tego szczytu to jednocześnie sygnał dla nastawienia pozytywnego w średnim terminie. Wczorajsza sesja zakończyła w punkcie, który pozwala zadać pytanie, czy doszło do sygnału, czy nie? Odpowiedź mamy dostać dziś. Jeśli ceny wyjdą dziś nad wczorajsze maksima, to będzie można mówić o sygnale. Tym samym pojawi się podstawa do zmiany nastawienia na pozytywne. Taka zmiana będzie na razie dotyczyć tylko tej jednej sesji, ale jeśli poziom zamknięcia dla kontraktów serii czerwcowej będzie znajdował się powyżej wczorajszego maksymalnego notowania tychże kontraktów, sygnał zyska znaczenie średnioterminowe.
Wczorajsze notowania na rynku amerykańskim zakończyły się wyznaczeniem nowych rekordów w ramach kilkumiesięcznego trendu na tamtejszych indeksach. My w trakcie naszej sesji nie reagowaliśmy na lepsze nastroje na świecie. Czy teraz zareagujemy? Skala wzrostu na koniec dnia nie różniła się wiele od tej, jaka obowiązywała w chwili, gdy nasz rynek kończył swoją pracę. Zatem sam fakt dobrego zakończenia dnia w USA nie ma tu znaczenia. Także pokonanie przez indeks S&P500 poziomu 1400 pkt. nie jest dla nas aż tak ważne. W końcu wcześniej poziom 13000 pkt. pokonał indeks przemysłowy Dow Jones, a jakoś nie zdopingowało to naszych kupujących. W serwisach przewija się wątek wpływu lepszych danych makro na to, że udało się dzień na Wall Street zakończyć pozytywnie. Nie przesadzałbym z tym wpływem, gdyż tuż po publikacjach reakcje na dane były raczej wstrzemięźliwe.
Dziś jest szansa na wykreślenie ważnego sygnału, którego potencjalne konsekwencje są zdecydowanie większe niż wzrost przez kilka sesji. Popyt ma okazję, ale wcale nie jest pewne, czy ma chęć na jej wykorzystanie. Ostatnie dni pokazują, że rynek akcji polskich największych spółek rośnie z wielką niechęcią. Pozostaliśmy mocno w tyle i jakoś nie chce się nikomu gonić. Jeśli jednak padnie sygnał, to należy na niego zareagować.