Wielkimi krokami zbliża się Euro 2012 – wydarzenie wyzwalające wiele emocji sportowych, a także niesportowych, czyli związanych z niesportowym zachowaniem piłkarzy. Jak przy każdej takiej imprezie będziemy świadkami wielu nieuczciwych zachowań: zagrań ręką, dyskretnych fauli i symulacji nagłej śmierci w polu karnym. Na to nałoży się ileś błędów sędziów, wynikających z archaicznego systemu sędziowania, sprzed wynalezienia kamery, a nawet sprzed wynalezienia stopera.
Do białości będą nas rozpalać dyskusje, czy była ręka, czy był faul, czy był spalony, czy należało wcześniej odgwizdać koniec meczu. Czy sędziowie wypaczyli wynik spotkania, czy też przenikliwie przejrzeli próby oszustw boiskowych. Wszystko to spowoduje, że powróci kwestia systemu sędziowania, wykorzystania kamer, liczenia dokładnego czasu gry etc., czyli zastosowania wynalazków, które z powodzeniem są od lat wykorzystywane w innych dyscyplinach sportu. Ponadto, może się pojawić (choć mam szczerą nadzieję, że jednak nie) problem „kibiców" wykrzykujących takie hasła jak chcą, demolujących co chcą, bez poczucia odpowiedzialności za dokonywane czyny.
Ale dlaczego ośmielam się poruszać taki – zdawałoby się wyłącznie sportowy – temat na łamach Gazety Giełdy? Otóż dlatego, że te niesportowe zachowania jak najbardziej mają przełożenie na rynek kapitałowy. Uczestnicy rynku kapitałowego to przecież w większości faceci i w większości (przynajmniej w Europie) kibice piłki nożnej. Obserwują oni pewne zachowania w futbolu i prawdopodobnie (świadomie lub podświadomie) przenoszą je na zachowania w biznesie.
Należy przyjąć za pewnik, że sportowcy są idolami. Oczywiście poważni ludzie w poważnym wieku mają innych idoli, ale kiedyś, kiedy byli jeszcze chłopcami, widzieli np. „boską rękę" Diego Maradony. I wiedzą (a przynajmniej mają takie przeświadczenie w podświadomości), że nieetyczne i nieuczciwe zachowanie popłaca, nawet jeśli ktoś za tę rękę złapie. Gol został uznany, mistrzostwo świata zapewnione, a sprawca tego zamieszania nie ponosi konsekwencji, a nawet staje się bożyszczem. Podobnie wiedzą, że skazanie „kibiców" działających w grupie jest praktycznie niemożliwe. Że jeśli ktoś wybije szybę w pojedynkę, to poniesie konsekwencje, jednak jeśli demolki dokona wystarczająco duża grupa ludzi zapewniająca anonimowość, to bezkarność jest gwarantowana.
Niestety, mamy do czynienia z transmisją takich niesportowych zachowań na rynek kapitałowy.