W szczególności te odczucia widać było w kontekście decyzji ECB. To, że Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych, niespecjalnie dziwi. Takie były oczekiwania uczestników rynków i analityków. Podobna decyzja ze strony ECB to już dla niektórych gorzka pigułka. Część analityków sądziła bowiem, że ECB w obliczu zaostrzenia kryzysu w Europie zdecyduje się na jakieś kroki mające na celu uspokojenie sytuacji. Zdaniem tychże analityków w grę wchodziła możliwość obniżki stóp lub ogłoszenie kolejnej aukcji w ramach trzyletnich pożyczek (LTRO). Nie pojawiło się ani jedno, ani drugie. To wzbudziło rozczarowanie, które przejawiło się w spadkach cen. Niemiecki DAX wykazał się słabością na tyle, że w reakcji na bierność ECB wyznaczył nowe minimum sesji. Nasz WIG20 także wprawdzie osłabł, ale skala tego osłabienia była jednak mniejsza. Nie doszło do wyznaczenia nowych minimów dnia.

W godzinach popołudniowych nastroje się jednak poprawiły. DAX zdołał się podnieść z okolic minimów dnia do okolic maksimów. To polepszenie nastrojów miało przełożenie na poziom notowań w Warszawie. WIG20 wyznaczał po godzinie 16 nowe maksima sesji. Miał wsparcie w rosnących cenach banków Pekao i PKO. W tym pierwszym przypadku skala zwyżki wyniosła prawie 7 proc. Na terminowym także pojawiły się nowe szczyty dnia. Problemem był niższy obrót, ale warto dodać, że w trakcie wspomnianej zwyżki aktywność wyraźnie wzrosła. Do południa nie widać było chęci do handlu. Pojawiła się w końcowej fazie sesji.

Zwyżka cen może być początkiem większego ruchu poprawiającego notowania polskich akcji. Może, ale nie musi. W tej chwili jest zbyt wcześnie na stwierdzenie, że trend spadkowy został wyhamowany. By taki wniosek mógł się pojawić, ceny kontraktów muszą pokonać poziom 2100 pkt. Ostatnia sesja pokazuje, że jest na to szansa, ale szansa to nie fakt. Czekamy na fakty.