Dzięki temu sektor bankowy w Hiszpanii otrzyma zastrzyk kapitału w kwocie do 100 mld euro, ale nie będzie to obciążało bezpośrednio finansów publicznych, a udział w tej operacji MFW ograniczy się tylko do roli doradczej. Wydawać by się mogło, że Hiszpanie dopięli swego. Prawda jest taka, że Hiszpania może nie otrzymała wsparcia na poziomie państwowym, ale mimo wszystko te 100 mld euro będzie ciążyć i przez uczestników rynków jakby automatycznie będzie dodawane do dotychczasowego długu tego kraju.
Reakcja rynku była pozytywna, ale krótkotrwała. Wpływ na to miały dwa podstawowe czynniki. Po pierwsze, jeszcze przed weekendem pojawiały się nieoficjalne doniesienia agencji, że Hiszpania w weekend wystąpi o jakąś formę wsparcia. Stąd już piątkowy wzrost można odbierać jako antycypację tego wydarzenia. Z tego względu poniedziałkowa reakcja była już ograniczona. Po drugie, przyznanie wsparcia Hiszpanii nie zmniejsza problemów targających całą strefą euro. Ulga nie trwała długo, co dobrze widać było na rynku długu, gdy po krótkim okresie spadku rentowności te ponownie zaczęły rosnąć, niwelując początkową fazę lepszych nastrojów.
Na rynku akcji w piątek doszło do zmiany nastawienia na neutralne. Wczorajsze ruchy cen wydają się lekko podważać ten sygnał. Czy wczoraj zakończyła się zwyżkowa korekta w ramach trendu spadkowego? Myślę, że nie. Osłabienie było widoczne w dużej mierze za granicą. Nasz rynek zdołał do końca dnia utrzymywać się nad poziomem piątkowego zamknięcia. Do tego niższa aktywność nie sugeruje, że popołudniowa słabość cen miała związek z powrotem podaży. Jest to raczej część korekty w korekcie. Liczę, że ruch wzrostowy w ramach korekty ostatnich kilku tygodni spadków będzie kontynuowany. Oczekiwanie to przestałoby obowiązywać dopiero w chwili pojawienia się nowych tegorocznych minimów.