Słabsza wartość wskaźnika ISM dla przemysłu w USA nie przestraszyła bywalców na Wall Street. Wczorajsze notowania zakończyły się niewielkimi zmianami głównych indeksów akcji. Indeks przemysłowy Dow Jones skończył sesję spadkiem o 0,07 proc. Pozostałe dwa indeksy lekko wzrosły: S&P500 zyskał 0,25 proc., a Nasdaq 0,55 proc. Czy spokojna reakcja na zaskakujące dane jest zasadna?
Oczywiście niższa od oczekiwań wartość wskaźnika ISM była rozczarowaniem, ale nie był to powód do poważnego zaniepokojenia. Wprawdzie wartość wskaźnika okazała się niższa od 50 proc. to jednak nie oznacza to automatycznie recesji. Wprawdzie mówi się, że wartość mniejsza od 50 proc. oznacza kurczenie się sfery produkcji, ale do ogłoszenia recesji to jeszcze zbyt wcześnie. Poziom 50 proc. jest tu umowny. Faktycznie, gdy gospodarka amerykańska wchodzi w recesję, to wskaźnik jest znacznie niższy. Trzeba zauważyć, że wczorajszy odczyt tylko w niewielkim stopniu przekroczył wspomnianą wartość 50 proc. To nie jest coś, po czym należałoby bić w dzwony.
Struktura wskaźnika jest także zastanawiająca. Okazuje się, że za spadek ISM odpowiada w dużym stopniu spadek nowych zamówień oraz cen. Skoro reakcja była spokojna, widocznie uznano, że zamówienia się poprawią. Dłuższa tendencja spadkowa w liczbie nowych zamówień oznaczałaby przewidywane problemy z produkcją w przyszłości. Na razie rynek zachował się tak, jak zachowali się producenci. Uznano, że spadek ten jest wydarzeniem przejściowym. Gdyby było inaczej i obawy o przyszłą produkcje byłyby większe, zapewne objawiłoby się to w ruchu w zatrudnieniu. Tymczasem subindeks zatrudnienia był najlepszym subindeksem, gdyż jego wartość prawie się nie zmieniła. Jak zatem odczytywać tą publikację? Spadek zamówień może wzbudzić poruszenie, ale jeszcze nie jest czynnikiem decydującym. Jednak, jeśli w kolejnych miesiącach nie będzie tu poprawy, to pojawi się także ruch na zatrudnieniu i zapasach i produkcji. Zatrudnienie i produkcja spadałyby, przy rosnącym stanie zapasów. W kontekście wczorajszych notowań trzeba też pamiętać, że nie była to jedyna publikacja. Znacząco wyższa od prognoz wielkość wydatków na inwestycje budowlane była czynnikiem wspierającym popyt.