Przebijając wsparcie na wysokości dołka z końca maja, kurs EUR/USD potwierdził tendencję spadkową trwającą od ponad roku. Coraz bardziej oczywisty staje się scenariusz, według którego nie obędzie się bez testu długoterminowego dołka z 2010 r. w okolicy 1,20. Przemawiają za tym oczywiście niekończące się problemy strefy euro.

Trzeba też jednak pamiętać, że słabnąca europejska waluta to jednocześnie umacniający się dolar, który uderza w konkurencyjność amerykańskiego eksportu do Europy. Czy przypadkiem czynnik ten nie będzie dodatkowym impulsem do kolejnej rundy luzowania ilościowego w USA, którego jednym ze skutków mogłoby być osłabienie dolara?

Na razie jednak to euro się osłabia. Biorąc pod uwagę tradycyjną korelację, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić, utrata wartości przez europejski pieniądz względem dolara powinna wiązać się ze spadkiem notowań złotego (jako waluty kraju uznawanego za ryzykowny), nawet względem euro. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Od początku czerwca kurs EUR/PLN systematycznie się obniża. Celem dla tej tendencji jest średnioterminowy dołek z 9 marca (4,085). Poniżej szczytu z końca maja jest również para?USD/PLN.