Wygląda na to, że luka z 11 czerwca nadal spełnia zadanie. W poniedziałek zdołała zatrzymać ruch spadkowy, a wczoraj podaży udało się urwać jedynie 4 dodatkowe punkty. Wygląda na to, że rynek szykuje się do nieco większej zwyżki. Pytanie brzmi, czy to już powrót do wzrostu, który został przerwany 5 lipca? Jeśli kierować się analogią do tego, co miało miejsce na jesieni ubiegłego roku, to na taki wzrost jeszcze trzeba będzie poczekać. Na razie byłaby to zwyżka, której efektem byłoby zniwelowanie poniedziałkowego spadku.
Z oczekiwaniami nie ma się co spieszyć. To nadal jest rynek spadkowy. Na większe wzrosty przyjdzie pora w sytuacji pokonania przez ceny poziomu 2180 pkt. Na razie jesteśmy około 100 pkt niżej, a zatem popyt musiałby się bardziej wysilić niż wczoraj, by doprowadzić do takiej sytuacji. Podczas wczorajszej sesji miała miejsce powolna akumulacja papierów. Czy jest to działanie graczy, którzy mają rację, to inna sprawa. Niemniej od godzin przedpołudniowych trwała powolna wspinaczka cen. Obrót nie był powalający, a zatem i sprzedających nie było zbyt wielu. Być może w ramach szykującego się odbicia zbliżymy się do ubiegłotygodniowej konsolidacji. Jednak nie oczekiwałbym, że zaraz potem dojdzie do skutecznego jej pokonania. Flirtowanie z górnym ograniczeniem to chyba maksimum, na co mogą teraz liczyć byki. Pamiętajmy, że analogia zachowania z jesieni zakłada pojawienie się jeszcze jednej fali spadków, która mogłaby sprowadzić ceny pod poziom wczorajszego minimum. Zatem wczorajsze zakupy wcale nie muszą być kontynuowane przez tych samych graczy w kolejnych dniach. Nie warto się ścigać, gdy potencjalnie rynek znajdzie się ponownie blisko minimów. Oczywiście, znajdzie się, jeśli wspomniana analogia nadal będzie funkcjonowała.
Na koniec mała uwaga. Warto wspomnieć, że wczorajszy wzrost cen miał miejsce przy nadal wysokich rentownościach hiszpańskiego długu oraz pogłoskach, że te rentowności wymuszą na Hiszpanii wycofanie się z rynku wraz z prośbą o wsparcie płynnościowe. Także słabsze wskaźniki PMI nie przeszkadzały wczoraj kupującym.