Wczorajsza sesja w Stanach była trzecią z rzędu, w trakcie której indeks przemysłowy stracił ponad 100 pkt. Ostatecznie jego wartość spadła wczoraj o 0,82 proc. Indeks S&P500 stracił 0,9 proc., a Nasdaq 0,94 proc. Jak widać skala spadku nie była ogromna, co wynikało z podnoszenia wycen akcji w ostatniej godzinie notowań. Powody przeceny? Przy braku poważnych publikacji w USA uwaga skupiała się na wydarzeniach w Europie, a tu przecież nie ma sielanki. Rosnąca rentowność hiszpańskich obligacji robi swoje. Presja na ten kraj narasta i mówi się o konieczności wystąpienia Hiszpanii z prośbą o wsparcie płynnościowe, gdyż nie jest ona w stanie zadłużać się na tak wysoki procent.

Regularna sesja to jedno, ale po niej nie było mniej ciekawie. Swoje wyniki opublikował m.in. Nertflix i Apple. Obie spółki straciły na wartości. Pierwszej cena spadła o 14 proc. mimo że zysk okazał się wyższy od oczekiwań. Problemem była jednak prognoza na III kw., która zakłada możliwość pojawienia się wyniku zawierającego się między stratą wynoszącą 10c na akcję, a zyskiem wynoszącym 14c. To się nie spodobało, bo do tej pory oczekiwano zysku wynoszącego 11c. Także na poziomie przychodów prognoza zarządu jest niższa od oczekiwań rynku.

W przypadku Apple ponownie zanotowano znaczny wzrost przychodów i zysków w III kw. roku fiskalnego spółki. Przychody wzrosły o 23 proc. do 35 mld dolarów. Zysk wzrósł z 7,3 mld dolarów, do 8,8 mld dolarów, czyli z 7,79 dolarów na akcję, do 9,32 dolarów za akcję. Rynek jest już jednak rozkapryszony i chciał więcej. Oczekiwał przychodów na poziomie 37,2 mld dolarów i zysku wynoszącego 10,35 dolarów na akcję. Wysoko postawiona poprzeczka tym razem nie pozwoliła na napisanie o pobitych oczekiwaniach. Spółka straciła na wartości ponad 5 proc., co szybko znalazło odzwierciedlenie w wartości kontraktów indeksowych. Apple jest największym czynnikiem indeksu S&P500, a w szczególności Nasdaq100. Kontrakty na ten ostatni spadły o 2 proc. po publikacji wyników.

Można podejrzewać, że notowania na dzisiejszej sesji zaczniemy od spadku cen na naszym rynku, co także jest wynikiem wczorajszego przedwczesnego(?) optymizmu. Notowania nie powinny jednak już na starcie zagrozić wczorajszemu minimum. Nadal możliwa jest akcja podnoszenia cen. Jeśli analogia do zmian z jesieni jest obowiązująca, to indeks miałby próbować zbliżyć się do poziomu 2200 pkt. Trzeba jednak pamiętać, że wspomniana analogia jest tylko jedną z możliwych wersji i trzymanie się jej musi być uwarunkowane stałym monitoringiem, gdyż w każdej chwili to podobieństwo może zniknąć. W końcu rynek rzadko chodzi idealnie podobnymi ścieżkami. Poza tym pamiętać należy o nastawieniu, które nadal pozostaje negatywne.