Na poprzednich sesjach aktywność była żenująco niska. Statystykę ratowały duże zmiany, jakie miały miejsce w ostatnich minutach i na końcowym fixingu. Wczoraj nie czekano na fixing – wymiany miały miejsce w trakcie sesji.

Patrząc z punktu widzenia długiego terminu, ten rok notowań w ramach konsolidacji można traktować jako próbę odwrócenia tendencji. Idąc tym tropem, wybicie ponad 2400 pkt byłoby potwierdzeniem zmiany trendu na długoterminowy wzrostowy, a dokonywane obecnie zakupy wizjonerskim ruchem. Po stronie sprzedających są nie tylko ci, którzy zakładają, że trwa szeroka konsolidacja i rynek właśnie zbliżył się do jej górnego ograniczenia. Są również tacy, którzy w tej zwyżce widzą ostatnią szansę na w miarę przyzwoite wyjście z rynku akcji lub zabezpieczenie portfela na rynku terminowym, gdyż czeka nas spory spadek cen.

Przyznam, że bliżej mi do tych, którzy obecną sytuację odbierają jako końcówkę wzrostu i przedsionek dla przeceny. Czy będzie to silna przecena, czy tylko spadek do dolnego ograniczenia konsolidacji, jest już sprawą wtórną. Mimo takich oczekiwań nie śmiem podejmować walki z aktualną tendencją. Wzrost cen należy szanować, a z nastawieniem negatywnym poczekać na odpowiednią okazję. Wiele wskazuje na to, że ceny akcji będą wkrótce spadać, o czym pisałem w „Weekendowej..." na stronie Parkiet.com, ale dopóki nie pojawi się sygnał słabości popytu, nie ma mowy o spadkach. Wczoraj wręcz pojawił się nowy szczyt tendencji. Ba, jest miejsce na kolejne. Tempo wprawdzie jest ślimacze, ale nie to jest ważne. Ważne jest, by reagować na wskazania rynku nie narażać kapitału na niepotrzebne ryzyko. Pierwszym sygnałem słabości popytu będzie zejście cen kontraktów pod poziom 2275 pkt, albo (dla ostrożniejszych) pod minimum z czwartku sprzed tygodnia. Zwyżka może dociągnąć do okolic 2400 pkt.