Indeks przemysłowy Dow Jones zakończył wczorajsze notowania spadkiem o 0,5 proc. czyli o 68 pkt. Ja szybko obliczono, był to największy spadek wartości tego indeksu od prawie trzech tygodni. Patrząc na taki wynik sesji i to porównanie warto bić na alarm? A może raczej warto zastanowić się nad charakterem tej zwyżki? Jak podejść do trendu, który z jednej strony można uznać za silny, by przez trzy tygodnie indeks nie może spaść o ok. 0,5 proc., ale z drugiej strony, trudno go nazwać silnym, gdy obrót jest jednym z niższych w ostatnich latach? Zostaje wniosek, że zapewne długo ten wzrost nie pociągnie. Jest to wniosek dobry dla obu stron, ale mało konkretny. Długo nie pociągnie, czy jednak jeszcze ze zwyżką liczyć się trzeba. No, ale jak tu próbować zagrywać na wzrost cen, gdy przypuszczalnie ceny za daleko nie zajdą? Pewnie takie dylematy są po części przyczyną tego, że aktywność jest niska. Dla nas pocieszenie jest inne. Niska zmienność i niska aktywność są przesłanką za tym, by wkrótce oczekiwać bardziej zdecydowanego ruchu cen. Czy będzie to ruch w górę, czy w dół, to już jest sprawą wtórną. Wprawdzie ostatnio przeważa u mnie przeświadczenie o możliwym pojawieniu się przeceny, ale póki nie pojawią się sygnały, które będą to potwierdzać, cały czas trzeba szanować trwającą tendencję. Walka na ślepo nie popłaca.

Wczoraj na wartości straciły także dwa pozostałe główne indeksy akcji amerykańskich. S&P500 spadł o 0,35 proc., a Nasdaq o 0,29 proc. W obu przypadkach skala zmiany ponownie jest niewielka, a część tego ruchu to zasługa osłabienia, jakie pojawiło się na notowaniach Apple. Spółka straciła na wartości prawie 1,4 proc. Ruchy tej spółki są dla obu indeksów znaczącym czynnikiem. Dość powiedzieć, że wg wyliczeń Howarda Silverblatta z S&P Dow Jones Indices sektor technologiczny zyskuje kilkanaście procent względem szczytu z października 2007 roku, ale gdyby nie liczyć Apple, straciłby ok. 4 proc. Ten kolos niemal samodzielnie trzyma hossę.

Wczoraj notowania na polskim rynku nie były zbyt porywające. Dziś być może także nie będą, jeśli cały świat pogrąży się w marazmie wyczekiwana na treść protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Wprawdzie żadnych rewelacji tam raczej nie będzie, ale polityka pieniężna to ostatnio konik każdego uczestnika rynku, a więc taki dokument może być wyczekiwany, choć prawdopodobnie nie wpłynie znacząco na poziom wycen. Wczorajsze osłabienie na sesji w USA w trakcie tamtejszego popołudnia będzie miało niewielki wpływ na nasz rynek. Podobnie sprawa wyników i ostrożnej prognozy na przyszłość Della nie wpłyną na nastroje w Warszawie. My będziemy przyglądać się zmianom cen względem poziomów wsparcia i tylko ten aspekt nas będzie interesował.