Wczoraj nie mówiło się o rynkach akcji, ale o tym, co działo się na rynkach surowcowych ze szczególnym uwzględnieniem rynku ropy naftowej. Doszło tu bowiem do znacznej przeceny. Ostatecznie cena ropy spadła o 3 proc., choć chwilami skala spadku osiągała 5 proc. Zabawne jest to, że spadek ten pojawił się niemal znikąd. W trakcie trwania notowań pojawiały się głosy o rzekomych plotkach, ale były to naciągane sposoby na tłumaczenie czegoś, co było dla wielu kompletnym zaskoczeniem. Ta przecena przełożyła się na zmiany na innych rynkach. Sporo wczoraj straciło choćby złoto. Przecena na surowcach odcisnęła piętno na poziomie wycen spółek z tym surowcami związanych. Była to jedna z najsłabszych branż na wczorajszej sesji na Wall Street. Indeksy ogólnie jednak nie zanotowały silnego spadku. Korekta ostatnich wzrostów wydaje się być na razie łagodna. Indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień spadkiem o 0,3 proc. Indeks S&P500 stracił 0,31 proc., a Nasdaq 0,17 proc.
Wczoraj także nasz rynek zakończył notowania spadkiem, ale nie zdążyliśmy się załapać na wspomnianą falę przeceny ropy. Pewnie dziś będziemy to nadrabiać, co może przełożyć się na możliwość spadku. W takiej sytuacji pojawia się pytanie, czy to już koniec wzrostów? Pytanie przedwczesne. Pierwszym sygnałem, który mógłby sugerować zakończenie fazy zwyżki byłoby zamknięcie piątkowej luki hossy. Do tego jeszcze nie doszło. Później, jeśli nic wcześniej rynek nie wykreśli, wsparciem będzie poziom 2228 pkt. Wczoraj popytu nie zdołał pokonać piątkowego szczytu. Dziś to będzie tym bardziej trudne. Czy osłabienie oznacza, że rynek akcji już nie będzie się próbował z poziomem szczytu z sierpnia ubiegłego roku? Oznaczałoby to, że nadal trzymamy się trendu bocznego.
Gdyby faktycznie to trend boczny wygrał, trzeba byłoby się liczyć ze spadkiem w okolice jego dolnego ograniczenia. Jak wspominałem w „Weekendowej..." spadek może sięgnąć okolic 2150 pkt. (indeks). To jednak było założenie dla korekty już w po wcześniej próbie pokonanie szczytu na 2452 pkt. Jeśli jedna tej próby nie będzie równie dobrze wsparciem mogłoby być dopiero dolne ograniczenie tej długoterminowej konsolidacji, a więc okolica 2000 pkt. Póki co, to popyt nadal ma wiele atutów w garści. W związku z tym nie ma się co spieszyć z wnioskowaniem. Na razie nadal możliwe jest podniesienie rynku i próba walki z ubiegłorocznym lokalnym szczytem.