Dziś do historii przechodzi wrześniowa seria kontraktów z roku 2012. Już od rana będziemy analizować zmiany cen serii grudniowej. Warto o tym pamiętać, gdyż wymaga to skorygowania poziomów, które będą teraz obserwowane. Szczytem trendu na tej serii jest poziom 2455 pkt. Tym samym pokonanie maksimum z sierpnia ubiegłego roku na rynku terminowym jest trudne do uchwycenia. Wymagałoby to wykorzystania wykresu skorygowanego o luki, jakie pojawiają przy wymianie serii. Wykres samej serii grudniowej nie jest wystarczający. Trzeba będzie posiłkować się indeksem. Zatem, gdy indeks zdoła pokonać swój szczyt na 2452 pkt. będzie wiadomo, że podoba sytuacja miała miejsce również na terminowym. Tu chodzi bardziej o wnioski.
Takie pokonanie ważnego poziomu miałoby znaczenie dla perspektywy zmian na rynku w najbliższym czasie. Oznaczałoby to, że popyt na dobre zamierza powalczyć o wyższe wyceny, w czym wydatnie będzie mu pomagał kapitał pchany przez luźną politykę pieniężną w wielu krajach. Z czasem przyjdzie za to zapłacić, ale póki co rynki akcji wydają się szykować na fiestę taniego pieniądza.
Spoglądając na wykres serii grudniowej w oczy może rzucić się fakt, że w czasie wczorajszych notowań minimum z poprzedniego piątku nie zostało naruszone (co miało miejsce na wykresie serii wrześniowej), a za to w czwartek cena tego kontraktu wzrosła ponad szczyt z poprzedniego piątku. To kolejna wskazówka sugerująca, że panujący w krótkim terminie trend ma jeszcze szansę się powiększyć. Nie zmienia to wrażenia, że rynek nie jest w najlepszej formie, a zwyżki są już nieco sztuczne. Faktycznie tylko jeden dzień trwała radość z decyzji amerykańskiego Fedu.
Tak, znowu niewiele piszę o sesji w USA, ale co tu pisać? Czy tak niewielkie zmiany głównych indeksów na Wall Street są w stanie wpłynąć jakoś na naszych graczy? Może jedynie fakt, że udało się odrobić straty sprawi, że zaczniemy notowania kilka punktów nad wczorajszym zamknięciem. Na poważny atak na szczyty, o ile taki ma się pojawić, popyt musi sobie zapracować samodzielnie. Najgorszym rozwiązaniem byłoby wyciąganie cen w trakcie ostatniej godziny sesji, gdy będą ustalane kursy rozliczenia kontraktów. Wiadomo, że wtedy mogą dziać się cuda.