Poranna przecena wywołała zamieszanie, co było widać po wielkości obrotu. Po godzinie notowań na rynku akcji obrót wynosił ok. 150 mln zł. Dawno nie było takiego wyniku. I się skończyło.
Od godziny 10 rynek zachowywał się tak, jakby całej porannej akcji w ogóle nie było. Niewielkie zmiany cen i ślamazarna aktywność graczy. Gdyby nie ta początkowa przecena, to właściwie sesja byłaby taka, jakich ostatnio sporo. Jednak właśnie ta poranna przecena daje kontekst. O ile spadek cen był zrozumiały, gdyż reagowaliśmy na słabszą sesję w USA, to późniejsza stabilizacja nasuwa pytania. Tym bardziej że poza samym spadkiem cen w trakcie pierwszej godziny doszło do sporych wymian akcji. Czy ta pierwsza godzina sesji to emocjonalna reakcja tych, co mieli sprzedać? Czy duży obrót to przejaw zaangażowania po stronie kupna?
Zazwyczaj konsolidacja przy dołku ruchu spadkowego, a tak można odebrać całą wczorajszą sesję, oznacza możliwość dalszego spadku. O ile ta konsolidacja nie trwa zbyt długo. Wczoraj to był praktycznie cały dzień. To jest „za długo". Przedłużająca się konsolidacja po silnym spadku odbiera przewagę podaży. Silny spadek oznacza znaczną przewagę podaży, a jeśli miałaby być ona znaczna przez dłuższy czas, to konsolidacja powinna trwać krótko. Tymczasem trwała długo. Zatem to argument za tym, by poranną przecenę potraktować jako wynik emocji.
Do tego dochodzi czynnik techniczny. Wczorajsza słabość rynku nie doprowadziła do spadku pod poziom 2364 pkt. Zatem przesadny pesymizm nie jest wskazany, gdyż popyt jeszcze nie jest w beznadziejnej sytuacji. Tu nadal może się pojawić chęć do zakupów. Wczorajsza przecena sprawiła, że by ponownie popyt zyskał zwolenników, potrzebne jest wyjście nad wtorkowe maksimum (2420 pkt). W ten sposób zbudował się nam przedział, którego opuszczenie wskaże ruch przynajmniej w krótkim terminie.