Weekendowa Analiza Futures

Ostatnim silnym ruchem wzrostowym była pamiętna sesja, na której reagowaliśmy na decyzję amerykańskiej Rezerwy Federalnej o wdrożeniu nowego planu skupu aktywów. Duża biała świeca, a do tego luka hossy. To był bardzo optymistyczny dzień. Jak się okazuje, tego dnia zanotowano najwyższy poziom indeksu WIG20 w ramach trwającego od końca maja trendu wzrostowego. Czy ten dzień zakończył zwyżkę?

Aktualizacja: 12.02.2017 16:33 Publikacja: 30.09.2012 00:09

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Pytanie jest o tyle zasadne, że od dwóch tygodni na rynku mamy powolny spadek cen, który na początku najbliższego tygodnia może przyspieszyć, na co wskazuje słabość, jaka pojawiła się w USA w piątek. Moja odpowiedź brzmi – nie, to nie koniec zwyżki.

Patrząc  na wykres z perspektywy długoterminowej można odnieść wrażenie, że od ponad roku trwa trend boczny. Teraz znaleźliśmy się w okolicy górnego ograniczenia, a więc teoretycznie, o ile założyć, że trend będzie podtrzymany, należałoby poszukiwać okazji do spadków cen w kierunku dolnego ograniczenia. Problem w tym, że tu teoria się kończy, a na scenę wkracza rzeczywistość. Ta się ostatnio zmieniła. Rynki akcji dostały znaczące wsparcie w postaci decyzji o luzowaniu ilościowym w USA, czy gotowości do skupu obligacji przez ECB. Swoje trzy grosze dodały Bank Anglii i Japonii, a także nie bez znaczenia jest oczekiwanie na niższe stopy procentowe w Polsce. To diametralnie zmienia układ sił. Z bankami centralnymi, które mają ochotę psuć własne waluty walczyć nie ma sensu. Płynność będzie pompowana, a zanim część z niej zostanie spożytkowana na jakieś projekty inwestycyjne, które pobudzą gospodarki, większość będzie zasilała sektor finansowy i będzie obecna na rynkach finansowych. Taka sytuacja będzie sprzyjała wycenom aktywów uważanych za ryzykowne, a więc także akcjom.

Stąd budowanie nadmiernie pesymistycznych scenariuszy obarczone jest sporym ryzykiem błędu. Można się zastanowić, czy scenariusz spadku cen do dolnego ograniczenia konsolidacji jest już takim „nadmiernym" pesymizmem. Przyznam, że jeszcze parę tygodni temu takie rozwiązanie było mi bliskie. Teraz, gdy banki centralne działają, mam już spore wątpliwości. Okoliczności pieniężne sprzyjają podtrzymywaniu cen akcji na relatywnie wysokim poziomie. Argument pieniężny wydaje się w tej chwili decydujący. Cóż, na rynku wszystko prowadza się do gry kapitału. Wszelkie inne czynniki są przesłankami do jego ruchu, ale to kapitał rządzi. Skoro więc jest źródło, które go tworzy, to dyskusja nad innymi czynnikami może się jedynie sprowadzić do tego, czy są one na tyle kiepskie, by zniwelować fakt napływu tego kapitału, czy też jeszcze nie są tak fatalne, co pozwoliłoby na grę na wzrost cen.

Czynniki makroekonomiczne nie sprzyjają inwestycjom na rynku akcji. Pogarszające się odczyty nie tylko w USA, ale i w Polsce nie nastrajają do podejmowania ryzyka. Niemniej te opory przed zakupami może warto zwalczyć. Do myślenia powinna dać czwartkowa sesja w USA, gdy mimo kiepskich publikacji danych makro rynek akcji się wyraźnie podniósł. Owszem, można to tłumaczyć faktem zbliżającego się końca kwartału, ale to rzeczywiście był jedyny czynnik? Zapomnijmy o niskiej liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, bo powoływanie się na te dane kontekście opublikowanych tego samego dnia innych zmiennych, jest śmieszne. Nie, nie chodzi mi tu o dane, ale właśnie o siłę rynku w sytuacji, gdy pojawiły się wszelkie przesłanki za tym, by spodziewać się spadku. Teoretycznie.

Rynek ma zawsze rację. To jest generalna zasada, która powinna nam zawsze przyświecać. Zatem, jeśli rynek zachowuje się inaczej, niż teoretycznie powinien, to nie znaczy, że jest z nim coś nie tak, ale się w naszej teorii brakuje prawdopodobnie czynnika, który za tą odmienną zmianę odpowiada. Skoro rynek ignoruje słabe dane, to nie znaczy, że jest głupi, bo nie widzi oczami swoich uczestników oczywistych danych, ale znaczy, że mimo że te dane widzi, to jest w stanie je bagatelizować. Zatem to nie wynik głupoty, ale najwyraźniej siły. Rynek nie może być głupi, skoro zawsze na rację.

Co jest więc grane? Mamy za sobą cztery miesiące wzrostów cen. W lipcu miała miejsce ostatnia większa korekta. Od końca lipca trwa radosny wzrost cen. Jak wiemy, został on zwieńczony reakcją na informację o QE3. Jak już wielokrotnie wspominałem, uważam, że teraz przyszedł czas na realizację zysków przez tych, którzy zagrali na wzrost cen właśnie z myślą o takiej decyzji FOMC. Decyzja zapadła, a więc nie ma pod co spekulować. W okresie najbliższych miesięcy ceny mają szansę na wzrost, ale w odniesieniu do najbliższych tygodni można oczekiwać korekty. Taka myśl przewija się ostatnio w moich komentarzach rynkowych. Inną jest oczekiwanie na tą korektę. Dotychczas spodziewałem się, że jej skala będzie adekwatna do tego, co rynek zrobił w ostatnich przynajmniej dwóch miesiącach. Spadek indeksu WIG20 do okolic dołka na 2160 pkt. (Wykres_1) byłby zrozumiały i całkowicie normalny. W końcu dotychczas trend był boczny i nawet jeśli teraz ma się to zmienić na korzyść byków, to przecież zmiana nie przychodzi nagle. Dziś muszę przyznać, że chyba jednak i ten scenariusz może okazać się „przesadnie pesymistyczny".

Skoro zakładam, że w perspektywie kilku miesięcy będziemy mieli do czynienia z trendem wzrostowym, który do tego będzie podsycany płynnością, oczekiwanie na zbyt głębokie przeceny chyba nie jest odpowiednim podejściem. Przypomniał mi się okres poprzedniego planu luzowania ilościowego. Wtedy także gospodarka amerykańska spowalniała, ale nie przeszkodziło to podtrzymywać wycen przed większymi spadkami. Dopiero zakończenie programu QE2 pozwoliło na reagowanie na informacje makro. Wygląda na to, że takie podejście trzeba zastosować także obecnie. Czynników sprzyjających spadkom jest sporo, ale nie zmienia to faktu, że rynek może je ignorować nie tylko w skali jednej sesji, ale także w średnim terminie. Czy jest to racjonalne? Dziwne pytanie w kontekście rynków akcji. Kto tu szuka pełnej racjonalności? Z drugiej strony skoro jest kapitał, to rosnące ceny zachowują się racjonalnie.

Decyzja FOMC zapadła dwa tygodnie temu. Od tego czasu rynek słabnie. Wygląda na to, że faktycznie realizuje się nakreślony scenariusz kasowania zysków, ale aktywność kasujących jest zdecydowanie niska. Wygląda na to, że już teraz mamy do czynienia z korektą, na którą ciągle czekałem. Po prostu ona jest mała i jej na początku nie zauważyłem. Za mniejszą korektą przemawia nie tylko fakt podtrzymywania wycen przez pompowanie płynności, ale także znana na rynku zasada zmienności. Skoro w lipcu korekta była głęboka, to teraz może być płaska. Spójrzmy, jak zachowywał się indeks w trakcie jesieni 2010 i na początku 2011 roku i tego spodziewajmy się w najbliższym czasie.

To w sumie mało przyjemna perspektywa, bo wygląda na to, że czeka nas okres ruchów szarpanych. Może warto w tym czasie skupić się na narzędziach krótkoterminowych? W średnim terminie panować będzie zapewne przewaga popytu. Teraz pozostaje tylko wybrać moment, by odpowiednio się ustawić.

Obecnie nastawienie obowiązuje neutralne. W ubiegłym tygodniu wskazałem na możliwość zatrzymania obecnej fazy osłabienia w okolicy 2300 pkt., czyli tam, gdzie aktualnie biegnie linia łącząca szczytu rocznego trendu bocznego (miał on nieznaczne nachylenie negatywne). Wtedy przyjąłem, że ta wersja jest mniej prawdopodobna, ale dziś skłonny jestem tą opinię zweryfikować i właśnie w tej okolicy poszukiwałbym możliwości podczepienia się pod trend zwyżkujący, a weryfikatorem tej decyzji byłby poziom dołka z 30 sierpnia br. Oczywiście wspomniane podczepienie jest uwarunkowane pojawieniem się w tej okolicy jakichś sygnałów możliwego wzrostu cen. Jaki byłby cel tej zwyżki (o ile ta by się pojawiła)? Już dojście do okolicy lipcowych wahań sprzed roku byłby sporym sukcesem, ale o tym, gdzie faktycznie nas ten trend miałby zaprowadzić, można sobie dyskutować. Potencjalnych poziomów jest wiele. Nam pozostaje reagować. Najpierw będziemy reagować na to, co przyniosą najbliższe tygodnie, w trakcie których rynek może wahać się, a my będziemy szukać okazji do zagrania na zwyżkę. Oczywiście istnieje możliwość, że sprawy potoczą się inaczej. W końcu nie mam szklanej kuli. Stąd wspomniany weryfikator. Gdyby rynek zszedł pod sierpniowy dołek, będziemy się zastanawiać, czy to tylko oczekiwany niedawno spadek co okolicy 2160 pkt., czy może większe problemy rynku akcji.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?