Decyzję, która była oczekiwana od dłuższego czasu przez wielu uczestników rynku. To tego dnia indeks WIG20 wyznaczył swoje lokalne maksimum. Trzy sesje później maksimum wyznaczyła grudniowa seria kontraktów. Od tamtej pory rynek znajduje się niżej, choć niewiele niżej. Kreślona jest konsolidacja. W tej chwili założenie jest takie, że mamy do czynienia z płytką korektą, po której rynek jeszcze się szarpnie na ruch w górę. Jednak to tylko założenie. Ostatecznie może się bowiem okazać, że to część większej korekty, o której się mówi od dłuższego czasu.

Możliwe jest, że ostatecznie spadek cen zakończyłby się już w zakresie 2250–2300 pkt, ale taka możliwość byłaby bardziej prawdopodobna, gdyby zanim dojdzie do spadku, ceny wyszłyby górą z konsolidacji i osiągnęły poziom szczytu z końca sierpnia ubiegłego roku. Jeśli takiego wyjścia w górę nie będzie, to sygnał, że rynek akcji dużych spółek pomimo ostatnich miesięcy wzrostu pozostaje w zakresie trwającego ponad roku trendu bocznego, a jeśli tak, to po wizycie przy jego górnym ograniczeniu przyszedłby czas na wizytę przy ograniczeniu dolnym, co rodziłoby przypuszczenie, że ewentualne osłabienie nie zatrzyma się we wspomnianym zakresie 2250–2300 pkt.

Piątkowe notowania sprawiły, że bliżej nam teraz do ataku na wsparcie, ale zmiany wewnątrz konsolidacji mogą być mylące. Warto poczekać na sam moment wybicia, bo tylko on jest wart analizowania.