2. stworzenie warunków, w których w otoczeniu złej sytuacji demograficznej przyszłe rządy będą mogły łatwiej redukować zobowiązania emerytalne ZUS, co znacznie trudniej przeprowadzić, jeśli kapitał emerytalny ulokowany jest w papierach wartościowych notowanych na rynku finansowym;
3. zwiększenie zależności przyszłych emerytur od części repartycyjnej (FUS), czyli aktualnej sytuacji na rynku pracy, co pociąga za sobą mniejszą dywersyfikacje ryzyka i mniej stabilną wartość emerytur;
4. ryzyko zmniejszenia wartości przyszłych emerytur, ze względu na fakt, że część składki zamiast być inwestowana, zamieniana będzie na księgowy zapis w ZUS.
Te argumenty zostały przez autora przemilczane, a zyskują na aktualności skonfrontowane z najnowszą prognozą średnioterminową FUS na lata 2014–2018. Niedobór środków w nim sięga kwoty 400 mld zł, o którą Polska zabiega w nowej perspektywie finansowej UE, do roku 2020. Czy zatem ryzyko systemowe należy powiększać czy raczej zmniejszać, dywersyfikując źródła świadczeń emerytalnych? Czy istotnie „ostatnie zmiany w systemie emerytalnym są właśnie autentyczną próbą naprawy finansów publicznych", czy jest to jedynie próba dostosowania do dyskusyjnej metodologii księgowej Eurostatu? Odnotowuje on „dług emerytalny" wyemitowany w postaci obligacji skarbowych, natomiast nie traktuje aktywów emerytalnych zgromadzonych w OFE jako równoważącej „dług". Aktywa te w przyszłości będą stanowić część emerytur, zmniejszając zobowiązania budżetu państwa i FUS, są więc rodzajem inwestycji i w związku z tym już obecnie powinny w statystykach Unii Europejskiej harmonizować „dług" w obligacjach. Niestety, Eurostat nie podziela tego toku rozumowania.
Przeniesienie składki z OFE do ZUS zmniejszyło deficyt budżetowy i tzw. otwarty dług publiczny. Ale powstał nowy dług publiczny, nie wliczany do oficjalnego zadłużenia państwa, który jest gromadzony na subkontach w ZUS. Waloryzacja „składek" odbiega od dotychczasowego mechanizmu i oparta jest o średniorocznej dynamice wartości produktu krajowego brutto w cenach bieżących za okres ostatnich pięciu lat. Czy jest to mechanizm sprawdzony i bezpieczny? Czy należy wykluczyć, że nie wygeneruje on dodatkowego ryzyka finansowego?
Warto przypomnieć, że niedobór w FUS związany z przekazywaniem składek do OFE miał być stopniowo likwidowany dzięki dwóm równoległym procesom. Z jednej strony – kontynuacja reformy emerytalnej i uszczelnianie systemu miały zmniejszyć obciążenia Funduszu, z drugiej refundacja składek przekazywanych do OFE z wpływów z prywatyzacji. Początkowo istotnie tak było, np. reforma zasiłków chorobowych już wkrótce po jej wprowadzeniu dała Funduszowi 4 mld złotych oszczędności w skali roku. Jednak z powodów politycznych dość szybko zaczęły się odstępstwa od planowanych reform i przesuwanie ich w czasie, co zamiast zmniejszać, powiększało deficyt FUS. Długa lista zaniechań i opóźnień, kosztowna dla podatników, pogłębiła zadłużenie państwa. Zapewne autor ją zna i wie, że obciąża polityków, a nie OFE.