Tu liczył się nie tylko fakt zwyżki, ale i jej skala. Już na otwarciu mieliśmy do czynienia z nowymi rekordami trendu wzrostowego. Taki początek dnia ustawił całą sesję. Gracze poruszający się po rynku z horyzontem średnioterminowym fakt rekordów mogli przyjąć jako potwierdzenie panującego obecnie nastawienia pozytywnego. Gdy takie potwierdzenie się pojawia, nie ma sensu poszukiwać oznak możliwego zatrzymania zwyżki. Wprawdzie po dobrym początku ceny w dalszej części dnia już słabły, jednak zwyżka względem poprzedniego zamknięcia pozostała aktualna. Poza tym jedno popołudnie nie jest w stanie zmienić kierunku trendu. Dobry początek dnia miał związek z nocną informacją o porozumieniu w USA. Demokraci i republikanie dogadali się w sprawie podatków. Wprawdzie to nie całość pakietu zmian zwanego klifem fiskalnym, ale mimo wszystko jego znacząca część. Zatem najgorszy scenariusz już został oddalony. Jakaś forma dostosowania fiskalnego ma jednak zastosowanie. Porozumienie nie dotyczy wydatków. To być może będzie jeszcze dyskutowane. Pozytywna reakcja szybko musiałaby się zakończyć, gdyby za wzrostem cen stała tylko radość z faktu dogadania się w sprawie podatków. W końcu przeważała opinia, że USA z klifu nie spadną. Zatem za wzrost cen nie odpowiada jedynie fakt porozumienia, a słabsze dane makro w tej zwyżce nie przeszkodziły. Wynika z tego, że to po prostu część trendu.