Ten początkowy optymizm szybko jednak wyparował. Indeks zaczął poniedziałkową sesję na poziomie piątkowego zamknięcia. Szybko do głosu doszła podaż. Nie minęło 30 minut notowań na rynku kasowym, a kontrakty spadając pod piątkowe minimum wyznaczyły nowy dołek korekty spadkowej. Po tej fali słabości przyszło uspokojenie. Nie jest zapewne przypadkiem, że zbiegło się ono z południowym okresem notowań. W trakcie tych kilku godzin spokojniejszych wahań pojawiła się mała próba podniesienia rynku, ale nic z niej nie wyszło. Zamiast tego rynek ponownie ugiął się pod naporem podaży. Słowo napór jest może nieco na wyrost, gdyż aż tak wielka to ta siła sprzedających nie była, ale jednak popyt w tamtej chwili był słabszy, co doprowadziło najpierw do zejścia do okolicy minimum dnia, a później wyznaczenia nowego dołka sesji.

Dwie końcowe godziny to kolejne próby poprawy sytuacji byków. Gdyby ceny wyszły ponad południowy dołek, można byłoby się zastanawiać, czy to nie koniec osłabienia. Bardziej wiarygodnym sygnałem byłoby wyjście nad wczorajsze maksimum. Warto pamiętać, że mamy do czynienia z trendem wzrostowym w średnim terminie. Zwyżka może się odnowić w każdej chwili. Nastawienie pozytywne może się zmienić dopiero po spadku pod poziom minimum z 21 grudnia 2012 r.