Ci postanowili poprowadzić warszawski rynek odmienną ścieżką. Gdy ceny w Niemczech rosły, co przekładało się na wzrost wartości kontraktów na amerykańskie indeksy akcji, wyceny polskich spółek słabły. Krótko po rozpoczęciu notowań na rynku kasowym przewagę uzyskała podaż. Ta przewaga była na tyle duża, że w krótkim czasie doszło do przeceny kontraktów na WIG20 o 20 pkt. Po krótkiej chwili spadek powiększył się o kolejnych 10 pkt. Dynamiczna zmiana wartości indeksu miała swoje źródło w przecenie, jaka dotknęła papierów KGHM. Spółka momentami traciła ponad 5 proc. Przez dłuższy czas w tej rynkowej słabości towarzyszem było PZU, ale pod koniec dnia wycena ubezpieczyciela się poprawiła.
Minimum ceny kontraktów wyznaczone jeszcze przed godziną 10 okazało się poziomem, który podczas kolejnych godzin nie został pokonany. Rynek równocześnie nie wykonał żadnego odbicia. Ta poranna zmiana była podejrzana. Dynamika ruchu była znacząca, ale nie był to przejaw jakiejś poważnej aktywności podaży. Ktoś poruszył cenami, ale przewaga podaży wynikała w dużej mierze z tego, że to popyt nie był aktywny. Wartość zleceń sprzedaży była mała. Stąd wniosek, że wczorajszy przedpołudniowy ruch nie jest wart zbyt dużej uwagi.