Pamiętam mecz Legia – Górnik Zabrze w sezonie 1972-73. Składy – marzenie: Deyna i Gadocha w Legii, Gorgoń i Szarmach w Górniku – żeby wymienić tylko najsławniejszych. Górnik przeważał – ostatecznie wygrał w Warszawie 4 : 1 . W pewnym momencie, podczas zamieszania na polu karnym zabrzan, przy piłce znalazł się chyba Gadocha. Strzelił – i piłka świeca wystrzeliła w niebo. – Za bardzo chciał – stwierdził jeden z kibiców. Rzeczywiście, kiedy za bardzo się chce – na przykład pozostać prezesem Giełdy Papierów Wartościowych na całą następna kadencję – to różne rzeczy nie wychodzą. A to pada świeżo wdrożony, niezmiernie nowoczesny system UTP, a to przeciąga się sprawa wprowadzenia nowych indeksów (niekoniecznie dobrze ocenianych przez rynek), a to wreszcie okazuje się, że wyniki za II kwartał są znacznie poniżej oczekiwań analityków, a przede wszystkim inwestorów.
A to wcale nie koniec niepowodzeń prezesa Adama Maciejewskiego. Zdaniem specjalistów, kolejne kwartały nie będą dla GPW lepsze. I teraz szef naszego parkietu ma poważny problem: jak przekonać do siebie głównego akcjonariusza giełdy, czyli Skarb Państwa. Na razie nie ma specjalnie czym (patrz wyżej), a jeśli jeszcze nie wypłaci nienasyconemu państwu (z ogromną dziurą budżetową) odpowiedniej dywidendy, to nie w czerwcu 2014 roku (kiedy kończy się jego kadencja), ale chyba już w styczniu (kiedy ruszy karuzela kadrowa) będzie mógł zacząć się żegnać ze swoim stanowiskiem. A fotel prezesa rumuńskiej giełdy jest już zajęty...