Odpowiedzi na to pytanie próbowaliśmy udzielić w poniedziałkowym „Parkiecie".

Pomogli nam w tym zarządzający funduszami, którzy wskazywali, czyje poczynania warto śledzić na warszawskiej giełdzie.  Pozytywne głosy otrzymali Leszek Czarnecki, Michał Sołowow, Marek Piechocki oraz Zygmunt Solorz-Żak. Trudno nie zgodzić się z zarządzającymi, którzy docenili ich m. in. za jakość znajdujących się w ich portfelach spółek, generowane przez nie stopy zwrotu, traktowanie mniejszościowych akcjonariuszy czy umiejętność znajdowania inwestorów strategicznych skłonnych zaproponować solidną premię również akcjonariuszom mniejszościowym.

Czytaj i komentuj na blogu

Wśród negatywnych typów znaleźli się Mariusz Patrowicz, Ryszard Krauze, Roman Karkosik oraz Krzysztof Moska. Magia nazwiska Krauzego rzeczywiście w ostatnich latach zdecydowanie przygasła. Inwestorów zraziły przede wszystkim liczne emisje akcji w Petrolinveście i Biotonie oraz brak komunikacji z mniejszościowymi akcjonariuszami.

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że część inwestorów nadal ulega magii wielkich nazwisk. Pojawienie się w akcjonariacie jakiejś spółki Romana Karkosika czy Krzysztofa Moski wciąż prowadzi przeważnie do wzmożonych obrotów i wzrostu kursu. Do tego wzrostowego pociągu wsiadać próbują również drobni inwestorzy. Niektórym udaje się zarobić. Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia. Sztuką jest bowiem zakup akcji wystarczająco wcześnie oraz wyjście z inwestycji w odpowiednim momencie. Ci, którym się nie udaje, rzucają potem gromy na forach internetowych. Mają prawo do rozgoryczenia. Chodzi wszak o ich pieniądze. Powinni być jednak świadomi, że inwestorzy o znanych nazwiskach również chcą zarabiać na giełdzie i to przede wszystkim motywuje ich do podejmowania takich a nie innych decyzji. Drobnym inwestorom pozostaje zaś poddać pod rozwagę pytanie, czy warto ulegać owczemu pędowi i kupować akcje spółek, które stały się modne w danym momencie za sprawą giełdowego guru. Być może wzorem zarządzających funduszami warto zastanowić się, czy warto ulegać magii giełdowych nazwisk, a jeśli tak, to którym. Jak wszędzie, tak również na giełdzie, pośpiech niekoniecznie okazuje się bowiem dobrym doradcą.