W okolicy południa sesja wskazywała na równowagę między popytem a podażą. Wyceny kontraktów trzymały się tuż nad poziomem otwarcia. W fazie popołudniowej ponownie odezwał się popyt. Dzięki czemu skala korekty (licząc od dołka z czwartku) wyniosła już grubo ponad 100 pkt.

Czy taka zwyżka umożliwia wyciągnięcie wniosków, że podaży już nie należy się obawiać? Myślę, że nawet taka zwyżka, jaka miała miejsce w piątek i poniedziałek, nie jest wystarczająca. Przypomnijmy, że w ciągu tych dwóch dni udało się jedynie zniwelować słabość z czwartku. To nadal zbyt mało, gdyż w ubiegłym tygodniu przecena obowiązywała dłużej niż jeden dzień. Wczoraj rynek został powstrzymany przez poziom luki bessy. Nie wykluczam, że ta luka może być nawet wkrótce przymknięta, ale nadal byłbym ostrożny z przesadnym optymizmem. Rynek nie pokazał jeszcze siły kupujących, która miałaby być przeciwwagą dla pokazu siły sprzedających z ubiegłego tygodnia. Nawet jeśli można mieć wątpliwości co do uzasadnienia przeceny, to jednak miała ona miejsce i rynek zazwyczaj potrzebuje czasu, by się pozbierać. Rzadko się zdarza, by kontra od razu przemieniła się w zmianę kierunku tendencji. Zatem, póki nie został pokonany poziom szczytu z 26 sierpnia, zakładamy, że nastawienie pozostaje negatywne.