Najpierw mieliśmy silną przecenę wywołaną ogłoszeniem przez rząd propozycji zmian w systemie emerytalnym, a później równie dynamiczny wzrost cen, który był efektem przelania się przez rynek komentarzy wskazujących na to, że jednak sytuacja nie jest wcale aż tak dramatyczna. Wróciliśmy na poziom sprzed zamieszania. Gdyby to był czas normalny, takie cofnięcie można byłoby uznać za przejaw przejmowania władania nad rynkiem przez popyt. Potwierdzeniem tego byłoby wyjście cen przynajmniej nad szczyt z 26 sierpnia, a później pokonanie szczytu z marca.

Niestety, żaden z tych sygnałów potwierdzających się nie pojawił, a na dodatek nie można mówić obecnie o normalności. Cały świat bowiem zaczyna z coraz większą nerwowością oczekiwać na wynik posiedzenia amerykańskich władz monetarnych. Komunikat po posiedzeniu pojawi się w środę już po zamknięciu notowań w Warszawie.

Z technicznego punktu widzenia rynek znajduje się blisko poziomu oporu, jakim jest szczyt z 26 sierpnia. Zatrzymanie zwyżki pod tym oporem wskazuje na uzyskanie tymczasowej równowagi między popytem i podażą. Można to interpretować dowolnie. Często konsolidacja pod oporem to przystanek przed dalszą zwyżką. Jednak w sierpniu rynek zachował się inaczej. Przyszły tydzień daje nadzieję, że dojdzie do wybicia z tej krótkiej konsolidacji.