Trend jest związany z poruszeniem, jakie miało miejsce na początku września, gdy rząd opublikował propozycje dotyczące zmian w systemie emerytalnym. Najpierw pojawiła się silna przecena, a później równie silny wzrost. Po powrocie rynek się ustabilizował, co można uznać za uzyskanie równowagi między popytem i podażą. Niski poziom aktywności sugeruje, że większość okopała się na swoich pozycjach. Dla niedźwiedzi istotniejszym jest spadek cen, a dla byków fakt, że ten spadek został odrobiony. Myślę, że dla nas ważne powinno być to, że na wykresie WIG20 jest zauważalna sekwencja spadkowych szczytów. Póki nie zostanie ona przełamana, nie ma mowy o zmianie układu sił. Dotychczas przeważała strona podaży. Ostatnio doszło do zmiany nastawienia na neutralne. Jednak oczekiwanie wzrostu może być uzasadnione jedynie istnieniem konsolidacji pod poziomem oporu. Problem w tym, że jest to tylko potencjalna możliwość, a nie fakt. Faktem są spadkowe szczyty, a dla poparcia byczej tezy potrzebny jest podobny fakt. W tym wypadku musiałby to być najpierw moment przełamania wspomnianej sekwencji, a później wyjście nad szczyt z marca, bo dopiero taki sygnał pozwoliłby na stwierdzenie, że mamy do czynienia z przewagą popytu w średnim terminie. Piątkowa sesja oddaliła ten potencjalny byczy sygnał.