Krótko po otwarciu doszło do spadku cen i oddalenia się rynku od poziomu oporu. Wydawało się, że może to w końcu będzie zmiana, która ostatecznie skutkować będzie pojawieniem się sygnału zmiany nastawienia. Dalszy przebieg sesji niestety sprawił, że takie nadzieje zostały skutecznie ostudzone. Wprawdzie nadal możliwy jest taki scenariusz dalszego osłabienia, ale impet poranka wygasł i teraz podaż musi się wysilić na kolejny ruch.

Prawdę mówiąc, słowo „wysilić" w tym kontekście może jest przesadzone. Faktycznie wczoraj nikt się bowiem specjalnie nie wysilał. Spadek cen przyszedł pomimo w sumie niewielkiej podaży na rynku. Niski obrót pokazywał, że na rynku nie było wielu chętnych do zawierania transakcji. To także powodowało, że zbyt pogłębiona analiza zmian cen tego dnia obarczona jest znaczącym błędem, gdyż rynek był podatny na ruchy pojedynczych większych uczestników.

W ubiegłym tygodniu doszło do interesującej sytuacji w relacji zmian cen amerykańskich obligacji wobec zmian indeksu S&P500, czy po prostu zmian cen akcji. Relacja ta od kilku dni wykazuje lepsze relatywne zachowanie rynku obligacji, względem zachowania rynku akcji. W historii podobne dysproporcje można było uznać za wstępne sygnalizatory możliwych kłopotów na rynkach akcji. Czy i tym razem będzie to ważna wskazówka?