Przez jej przeważającą część mieliśmy do czynienia z konsolidacją. Ceny kontraktów na WIG20 przez wiele godzin wahały się w przedziale mniejszym niż 10 pkt.
Brak dramaturgii nie oznacza, że dzień nie był istotny. Wczorajsza sesja przyniosła ze sobą dwa ciekawe aspekty. Pierwszym jest rekord trwającego od końca marca wzrostu. O ile bowiem większość czasu nie działo się wczoraj nic, to na początku doszło do zwyżki, której efektem było wyjście nad maksimum z ubiegłego tygodnia, a tym samym umocnienie trendu wzrostowego. Zmalała odległość do szczytu tegorocznych notowań. Przypomnę, że w ramach obecnej zwyżki realne jest osiągnięcie, a być może i naruszenie szczytu z początku roku. Takie oczekiwanie wynika z założenia, że wzrost cen, jaki obserwujemy od początku października, może odpowiadać wielkością zwyżce z września. To oznaczałoby, że rynek ma szansę osiągnąć okolicę 2640 pkt.
Wczorajszemu zbliżeniu do tej okolicy towarzyszył wyraźny wzrost liczby otwartych pozycji (LOP). Jest to potwierdzenie tego, że zbliżamy się do ważnego poziomu, a dzięki temu rośnie polaryzacja oczekiwań. Test szczytu z początku roku może przerodzić się w test siły popytu. Rosnąca LOP wskazuje, że rośnie liczba wątpiących w potencjał zwyżki. Ja też nie jestem przekonany, ale sygnału słabości popytu jeszcze nie było. Nie ma się co spieszyć.