Zakończy się ostatniego dnia kwietnia. Przypomnę, że nie oznacza to, że będzie miała miejsce zwyżka cen, ale jest to po prostu okres, gdy średnio akcje zachowują się lepiej niż w całym roku i wyraźnie lepiej niż w okresie od maja do końca października. Tym samym mamy coś na kształt sześciomiesięcznego domyślnego poszukiwania sygnałów sugerujących wzrost cen. Tak, sygnałów. Wprawdzie można twardo trzymać się założenia, że na rynku akcji jest się obecnym tylko przez połowę roku niezależnie od okoliczności, ale wydaje się, że lepszym rozwiązaniem będzie wykorzystanie generowanych przez zmiany cen sygnałów. Może to nas uchronić przed zaskakującymi ruchami cen, a takowe mogą się przecież zdarzyć. Ochrona kapitału przede wszystkim.
Rynek, przełamując sekwencje spadkowych szczytów, wydaje się skończył z fazą osłabienia. Wprawdzie można mieć nadal zastrzeżenia do jakości zwyżki, to jednak widać, że cofnięcia cen pozostają niewielkie. Rynek nie rośnie, ale i nie spada. Równie dobrze możemy mieć coś na kształt korekty pędzącej. Wydaje się, że jeszcze się ta faza nie zakończyła. Ciekawie zrobi się, gdy osiągnięty zostanie poziom szczytu notowań z początku tego roku. Gdy rynek sobie z tym poradzi, skala zwyżki może być znacznie większa.