Śmierć króla Abdullaha i objęcie władzy przez jego brata Salmana w kraju, który jest największym producentem tego surowca w OPEC, wzbudziły spekulacje dotyczące przyszłości saudyjskiej polityki na rynku ropy naftowej.
Król Abdullah był zwolennikiem utrzymania wydobycia ropy naftowej na niezmienionym poziomie, nawet jeśli miałoby to oznaczać wyraźny spadek cen tego surowca. Również nowy król Salman wspierał politykę swojego brata w zakresie przemysłu wydobywczego. Jednak obecnie niekoniecznie oznacza to, że nic na saudyjskim rynku ropy się nie zmieni. Nowy król stoi bowiem przed wyzwaniem związanym z coraz niższymi przychodami do budżetu, które budzą niepokój wśród coraz większej liczby osób w Arabii Saudyjskiej.
Tymczasem wydatki z budżetu państwa mogą być spore. Nowy król może zdecydować się na populistyczne działania, dzięki którym zyska przychylność społeczeństwa – np. na podwyższenie płac w sektorze publicznym (ok. 90 proc. Saudyjczyków pracuje w tym sektorze). Poza tym wraz z nowym królem może zmienić się również minister ds. ropy naftowej, który jest bardzo wpływową osobą na globalnym rynku ropy naftowej. Tak więc utrzymanie dotychczasowej retoryki polegającej na nieograniczaniu produkcji, nawet jeśli cena ropy dotrze do poziomu 20 USD za baryłkę, nie wydaje się już tak pewne i rodzi niepewność na rynku czarnego złota.