W zeszłym tygodniu mogliśmy obserwować ją w akcji na rynku ropy naftowej. Jeszcze niedawno inwestorzy pod wpływem porozumienia z Iranem skracali pozycje na tym rynku. Jednak informacje o możliwym braku akceptacji dla sposobu realizacji układu doprowadziły ceny ropy Brent do poziomu sprzed zawarcia tego porozumienia.
Był to jedyny pozytywny sygnał dla notowań ropy, ale wystarczył, aby jej cena wzrosła o ponad 5 proc., do 58 USD za baryłkę. Co ciekawe, ruch ten powtórzyła amerykańska WTI, przebijając 50 USD za baryłkę mimo rekordowo wysokiego wykorzystania zbiorników magazynowych. Z uwagi na wzrost temperatury, czyli po prostu koniec sezonu grzewczego, silnie spadła cena gazu ziemnego. W Nowym Jorku cena tego surowca zniżkowała o 7,5 proc.
Niewiele działo się na rynkach głównych metali przemysłowych. Cena miedzi wróciła ponad barierę 6 tys. USD za tonę po prawie 1-proc. wzroście. Wsparcie przyszło z Chile, które zredukowało prognozę wydobycia na ten rok, oraz Zambii, gdzie trwa strajk górników.
Złoto, po słabych danych z amerykańskiego rynku pracy, zdrożało do ponad 1220 USD za uncję, jednak impetu nie starczyło na długo i żółty kruszec zaczął tanieć wraz z umacnianiem się dolara. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie cena tego metalu będzie się poruszać w rytm oczekiwań co do terminu pierwszej podwyżki stóp przez Rezerwę Federalną. Jednak poziom 1200 USD jest dość wymagający w obecnych warunkach.