Wczoraj nastroje nadal wahały się w rytm bardziej lub mniej oficjalnych doniesień dotyczących właśnie Grecji. Ktoś coś zaproponował, ktoś coś analizował. Rynki dzień rozpoczęły nerwowo, ale później nastroje się poprawiły.
Był to także dzień wyraźnego odbicia wycen w Chinach. Indeks chiński od szczytu spadł już o ponad 20 proc., co przez wielu uznawane jest za początek większego trendu, ale jednocześnie ten sam indeks w ciągu roku podwoił swoją wartość. Tym samym zachowanie rynku w Chinach jest czynnikiem ryzyka, ale jeszcze nie generuje sygnałów dla reszty świata.
WIG20 powrócił nad poziom 2300 pkt, ale teraz popyt musiałby się postarać bardziej. Pokonanie poziomu 2380 pkt mogłoby wskazywać na wyciszenie spadków. W przypadku wykresu cen kontraktów na ten indeks sytuacja jest nieco lepsza. Dołek z połowy marca wciąż jest wsparciem, ale to chyba marne pocieszenie. Ciągle przed nami wątek grecki. Wszyscy się okopali na swoich pozycjach i czekają na to, co się wydarzy. Przekazy są zróżnicowane: od alarmistycznych do uspokajających. Faktem jest jednak, że nikt nie wie, jak się sprawy potoczą. Optymiści przekonani, że sprawa jak zwykle zostanie załatwiona (choćby w ostatniej chwili), stracili rezon. Twarda postawa Grecji budzi emocje, a rynkowa nerwowość jest ich przejawem.