Wszystko za sprawą siły amerykańskiego dolara, jaka pojawiła się na rynku na skutek turbulencji związanych z Grecją. Nie pomógł status złota jako „bezpiecznej przystani" – inwestorzy ewidentnie nie widzą już w złocie alternatywy dla ryzykownych aktywów, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że od dłuższego czasu na rynku tym utrzymuje się trend spadkowy.

Tymczasem druga połowa tygodnia przyniosła więcej optymizmu w sprawie Grecji, a tym samym spadek wartości dolara. To zaś dało stronie popytowej na rynku złota okazję do większej aktywności. Odbicie cen złota w górę jest jednak nieznaczne, a fundamenty tego rynku wciąż sprzyjają stronie podażowej. Od wielu miesięcy rozczarowujący jest popyt na złoto fizyczne w Chinach i Indiach – a warto pamiętać, że oba te kraje są kluczowymi graczami na globalnym rynku złota i dopóki nie zobaczymy ożywienia popytu na złoto z ich strony, praktycznie niemożliwy jest powrót cen złota do trwałych, systematycznych zwyżek.

Perspektywy dla złota nadal są więc raczej spadkowe, zwłaszcza w obliczu planowanej tegorocznej podwyżki stóp procentowych w USA. Dopiero zmiana planów przez Rezerwę Federalną w postaci odłożenia tej podwyżki w czasie mogłaby być sygnałem do większego spadku wartości dolara i tym samym do wzrostu cen złota. Fed i azjatycki popyt są więc kluczowymi czynnikami na tym rynku.