Iran do końca przyszłego roku jest w stanie zwiększyć moce wydobywcze o ponad jedną trzecią i powrócić na pozycję trzeciego pod względem wielkości producenta w OPEC. Nadpodaż będzie się utrzymywać w kolejnych kwartałach, co nie pozwoli na silne odbicie. Nadzieją na ukształtowanie się równowagi na rynku surowca przy wyższych pułapach cenowych pozostaje silniejszy popyt. Tylko kto miałby go zgłosić? Fala obaw o kondycję chińskiej gospodarki nie daje podstaw, by oczekiwać wzrostu zapotrzebowania na ropę. Bliskie podwyżki stóp procentowych w USA to z kolei powód, by martwić się o stabilność licznych gospodarek wschodzących. A to przecież właśnie kraje spoza OECD miały odpowiadać za światowy wzrost popytu w kolejnych dekadach. Jednocześnie nowa fala spadków cen surowca stawia pod znakiem zapytania odbijanie oczekiwań inflacyjnych, które przekładały się na wzrost rentowności obligacji. Szkodziło to nastrojom na parkietach i wspierało wspólną walutę. Niższe ceny ropy ograniczą rentowność długu Niemiec, czemu powinien też sprzyjać ton ECB na jutrzejszym posiedzeniu. W takim otoczeniu głosy o możliwości skrócenia programu QE szybko ucichną. W połączeniu z optymizmem dotyczącym losów Grecji i poprawiającą się koniunkturą w Europie Zachodniej pozwoli to na powrót hossy na parkiety Starego Kontynentu.