W takich sytuacjach – gdy rynek odbija na ok. 100 pkt – pojawia się pytanie, czy najgorsze mamy już za sobą? Czy dołek jest TYM dołkiem? Jest na to szansa, ale to nie poziom 2300 pkt o tym zadecyduje, ale znajdujący się prawie 100 pkt wyżej lokalny szczyt z 25 czerwca. Gdy on zostanie wyraźnie pokonany, będzie można oczekiwać na ruch w kierunku 2500 pkt. Gdy już uda się tam znaleźć, to będzie można ponownie rozważać szanse na pokonanie strefy oporu, a tym samym na zakończenie kreślenia długoterminowej fazy konsolidacji.
Teraz jesteśmy 200 pkt niżej i takie rozważania mogą tylko uatrakcyjnić duszne letnie dni. Niewiele z tego wynika. Owszem, jest szansa na ruch ku górze, bo to jest sugerowane przez wspomnianą konsolidację oraz fakt, że spadek już mamy za sobą i przebywamy w okolicy dolnego ograniczenia, ale to jeszcze samo w sobie nie oznacza, że konsolidacja zostanie zakończona. Czy może dojść do jej zakończenia wyjściem dołem? Teoretycznie tak, choć przyznam, że taki scenariusz wydaje mi się w tej chwili zdecydowanie mniej prawdopodobny w porównaniu z opcją wyjścia górą. Musiałoby dojść do znaczącej zmiany w skali globalnej, a chyba obecnie właśnie kończymy okres strachu, a zaczynamy okres powrotu nadziei. Wprawdzie tli się jeszcze kilka miejsc ryzyka, ale na razie to tylko wątły żar. Optymizm wydaje się być jeszcze w stanie go kontrolować.