Dzięki temu kontrakty zyskiwały wczoraj przez większość dnia, ale nie był to znaczący ruch w kontekście sytuacji technicznej. Nadal wiele nam brakowało do pokonania 2300 pkt, a dopiero to będzie się liczyło.
Podczas czwartkowej sesji poznaliśmy dane o cenach na poziomie polskich konsumentów. Oczekiwano deflacji w tempie 0,8 proc., a tymczasem ceny spadły o 0,7 proc. r./r. To kolejny miesiąc spadku cen i kolejny, gdy obniżano prognozy inflacji na koniec roku. Obecnie się oczekuje, że w grudniu będziemy mieli już do czynienia z inflacją na poziomie 0,5 proc. Trudno się do tego odnosić, skoro miesiąc w miesiąc ten poziom się obniża. Dość powiedzieć, że w styczniu sądzono, że na koniec roku ceny będą notowały wzrost o 1,2 proc. To jest sygnał wskazujący, że nie szybko dojdzie w Polsce do podwyżek stóp. Jest całkiem prawdopodobne, że na pierwszą podwyżkę trzeba będzie poczekać dwa lata.
Pojawiły się także dane o sprzedaży detalicznej w USA. Tu niespodzianek nie było. Sprzedaż bez uwzględnienia samochodów wzrosła o 0,4 proc. Tyle oczekiwano. Nie będzie to więc argument za zmianą oczekiwań względem możliwych ruchów stóp procentowych w USA. Rynek wycenia w pełni usztywnienie stóp na poziomie 25 pkt bazowych. Wszystko powyżej to już opcje z różnymi szansami na realizację. Scenariusz poja-wienia się stóp na poziomie 50 pkt bazowych do grudnia ocenia się obecnie na ponad 60 proc.