Kolejne ciosy spadają na warszawski parkiet. Główną przyczyną jest tzw. reforma OFE. Pisałem już o krytyce rynku giełdowego, której fala przetoczyła się kilka lat temu w dyskusji na temat „reformy", więc dodam tylko, że pokłosiem całej operacji jest odwracanie się otwartych funduszy emerytalnych od warszawskiego rynku i coraz większe zakupy walorów zagranicznych.
Konsekwencje kompleksu decyzji i opinii decydentów w tej sprawie są takie, że za chwilę może się okazać, iż brak jest w Polsce instrumentów, w które można inwestować powszechnie. Upadek GPW ma konsekwencje nie tylko dla naszych oszczędności ulokowanych w II filarze, ale i dla wszystkich metod, które pozwalają w ogóle oszczędzać na starość.
Nie da się bez giełdy rozwijać pracowniczych programów emerytalnych oraz IKE i IKZE, które powinny się opierać, przynajmniej w jakiejś części, na instrumentach giełdowych. W konsekwencji nie da się rozwijać rynku funduszy inwestycyjnych, równie istotnych z punktu widzenia długoterminowego oszczędzania, choć można sobie wyobrazić, że ich trwałość będzie powiązana z innymi rynkami i innymi produktami. Jeśli chcemy jednak myśleć o bezpieczeństwie, to pamiętajmy, że fundusze powiązane z krajowym rynkiem kapitałowym dają minimalnie więcej gwarancji już choćby z powodu utrzymywania w Polsce odmiennej waluty.
I na czym w przyszłości będziemy budować III filar? Na instrumentach dłużnych? Na rynku nieruchomości? Gdziekolwiek wybierać, są tam liczne ograniczenia związane albo z minimalnymi różnicami między stopami zwrotu a inflacją, albo z barierami, których związek z rynkiem kapitałowym jest tak odległy, że czasem trudno zidentyfikować wszystkie zależności.
System emerytalny, jeśli w jakiejś części ma funkcjonować w indywidualnych czy grupowych formach zabezpieczenia, musi nawiązywać do rynku kapitałowego, żeby dało się osiągać zyski realnie przewyższające spadek wartości pieniądza. Następnie – jeśli system emerytalny ma się rozwijać – powinien być skorelowany z rozwijającym się parkietem. Inaczej czeka nas transfer oszczędności za granicę i kolejne negatywne konsekwencje dla całej gospodarki.